O feminizmie słów kilka

W swojej działalności badawczej skupia się m.in. na feminizmie i filozofii krytycznej Immanuela Kanta. Prowadzi autorski przedmiot na studiach magisterskich Feminizm – elementarz filozoficzny, na którym ze studentami i studentkami omawia najważniejsze zagadnienia i nurty myśli feministycznej. Jak sama mówi, dzięki tym zajęciom dowiaduje się, co dziś myślą osoby młodego pokolenia o sytuacji kobiet. A jakie pytania nurtowały Magla w rozmowie z Panią Profesor Justyną Nowotniak-Porębą?

W swojej działalności badawczej skupia się m.in. na feminizmie i filozofii krytycznej Immanuela Kanta. Prowadzi autorski przedmiot na studiach magisterskich Feminizm elementarz filozoficzny, na którym ze studentami i studentkami omawia najważniejsze zagadnienia i nurty myśli feministycznej. Jak sama mówi, dzięki tym zajęciom dowiaduje się, co dziś myślą osoby młodego pokolenia o sytuacji kobiet. A jakie pytania nurtowały Magla w rozmowie z Panią Profesor Justyną Nowotniak-Porębą?

Agnieszka Warchał

MAGIEL: Czym jest feminizm?

Dr hab. Justyna Nowotniak-Poręba, prof. SGH: Feminizm to ruch społeczno-polityczny, wolnościowy, reformistyczny i postępowy, a także prąd kulturowy i teoretyczny. Występuje przeciw niesprawiedliwości, krzywdzie oraz przemocy. Walczy m.in. o zniesienie poddaństwa kobiet i ich podporządkowania mężczyznom. W społeczeństwie nie powinno się różnicować i nierówno traktować ludzi na podstawie tak przypadkowej okoliczności, jaką jest płeć. Jako prąd myślowy feminizm to m.in. krytyczna teoria społeczna i filozofia kultury. Od II połowy XX w. teoria feministyczna zaczęła rozwijać się na świecie jako samodzielna dyscyplina badawcza, a skądinąd przenika do istniejących dawniej dyscyplin naukowych i wzbogaca je. Na przykład ekonomia feministyczna jest czymś innym niż teologia feministyczna.

Inny z kolei charakter mają działania stricte społeczne i polityczne, np. różnych organizacji na co dzień niosących pomoc kobietom borykającym się z problemami, takimi jak przemoc czy ciąża będąca wynikiem gwałtu i wieloma innymi, natury psychicznej, materialnej, zdrowotnej, prawnej. Prócz tej codziennej pracy są bardziej spektakularne działania, jak protesty, strajki i inne na bieżąco podejmowane akcje, inicjatywy.

Kiedy powstał feminizm?

Trudno powiedzieć. Samo słowo feminizm jako określenie praktyk i teorii emancypacyjnych kobiet zaczęło  wchodzić w obieg pod koniec XIX w., a przyjęło się szerzej w XX w. Działania na szerszą skalę, widoczne na poziomie całych państw, podjęły kobiety zwłaszcza od połowy XIX w., ale już wcześniej działały, pisały, polemizowały. Tzw. querelle des femmes (z franc. spór o kobiety) to żywa debata toczona zwłaszcza w renesansie, która była możliwa m.in. dzięki temu, że kobiety z klasy średniej wzięły się za pióro. Z intelektualną werwą broniły kobiet przed konwencjonalnymi mizoginistycznymi poglądami, argumentując na rzecz poprawy ich statusu i rozszerzenia sfery ich działania. Skądinąd warto pamiętać o naszych siostrach czarownicach, samodzielnych osobach, wspierających inne kobiety swoim doświadczeniem i wiedzą –  przypuszczalnie m.in. z tego powodu je mordowano. Samodzielna kobieta, bez męża, brata czy ojca, a więc niepozostająca w żadnej relacji z mężczyzną, do tego nawiązująca więzi z innymi kobietami i jeszcze z diabłem… Po co taka w patriarchalnym społeczeństwie?

Czy feministką może być jedynie kobieta?

Nie, nie tylko. Myślę, że osoba o dowolnej – z wielu dziś odróżnianych – tożsamości płciowej może być feministką. Słyszałam, jak cis-mężczyźni tak o sobie mówią, choć w tym wypadku gramatycznie właściwsza po polsku byłaby forma feminista.

Z jakimi stereotypami walczy feminizm?

Stereotyp to coś małego kalibru w porównaniu z fizyczną i moralną krzywdą, okrucieństwem czy kobietobójstwem. Jednak jest pełno stereotypów, przesądów, seksistowskich dowcipów, aforyzmów czy prawd ludowych, które kształtują zachowania i sankcjonują je jako pewną normę. Na przykład kobieta postrzegana jest jako bierna, dziecinna i uległa, podczas gdy mężczyzna ma byćt samodzielny i władczy. Ona zatem służy, on – panuje. Ona jest ziemią, on – oraczem. On działa i tworzy, ona – odtwarza. Ona to istota domowa i prywatna, on – światowa, publiczna, towarzyska. Ona jest ograniczona, on – nie. Ona ma wyznaczone miejsce, on – nie, sam je sobie stwarza. Ona jest zmysłowa, on – rozumny, duchowy; ona ma narządy płciowe, a on – mózg. A przy okazji ostatnich protestów kobiet w Polsce przeciw ograniczaniu praw reprodukcyjnych zaraz podniosły się głosy, że kobiety nie powinny być wulgarne, że to nie licuje z kobiecością; wedle stereotypów powinny być  delikatne, ciche, i grzeczne. Wulgarność w męskim wydaniu nie budzi raczej takich reakcji, jest tolerowana czy wręcz ceniona jako jeden z atrybutów męskości. W wielu stereotypach dotyczących płci dochodzą do głosu podwójne standardy moralne – różne dla tych dwóch płci. Próżno jednak szukać w stereotypach (z tej branży czy innej) spójności treściowej. Wg S. de Beauvoir „wymyślona przez mężczyzn” kobieta powinna dobrze wpisywać się w dowolną rolę, jaka akurat jest wygodna dla mężczyzny. A te role są często sprzeczne: dajmy na to dziewica i rozpasana kochanka.

Jaka jest obecna sytuacja kobiet na świecie? O co w szczególności walczą?

Moim zdaniem tekstem najpełniej obrazującym dzisiejszą sytuację i postulaty kobiet na świecie jest Feminism for the 99%. A Manifesto z 2018 r. Jego autorki wskazują na różne czynniki, które we wzajemnym powiązaniu współtworzą dzisiejszy patriarchat: prócz seksizmu to rasizm, kolonializm i – oczywiście! – kapitalizm. To tekst o wymowie antyimperialistycznej i antyneoliberalnej. W tym miejscu, w związku z opozycją w stosunku do neoliberalizmu, można by się też przyjrzeć relacji między tym radykalnym ruchem a częścią tego, co nazywa się dziś feminizmem liberalnym, mianowicie tym, który firmuje istniejące niesprawiedliwości i utrwala status quo. Ponadto Manifest lansuje program ekosocjalizmu, a więc unię idei socjalistycznych i ekologicznych. Sporo czytałam w tym roku o ekofeminizmie – środowisko naturalne to znaczący obszar, w którym dziś feministki działają, bynajmniej nie tylko w teorii. A co z tym związane, w Manifeście frontalnie podejmuje się też kwestię pracy reprodukcyjnej i kryzysu opieki – te zagadnienia są bardzo żywo dyskutowane w literaturze feministycznej drugiej dekady XX w. I słusznie, bo zasługują na najwyższą uwagę.

Feminizm według wielu ludzi uważany jest za kontrowersyjny ze względu na głoszone postulaty. W świetle ostatnich wydarzeń, które miały miejsce w Polsce, czyli masowych protestów kobiet, nie mogę nie zapytać o to, jakie jest podejście feministek do kwestii aborcji?

Feminizm nie jest dogmatem ani monolitem. Nie znam wszystkich poglądów wszystkich feministek, a niektóre z tych, które znam, nie deklarowały akurat swojego stanowiska w sprawie aborcji. Jest mnóstwo innych tematów, które rozważały i którymi warto się zajmować. Poza wszystkim, nikt nie ma obowiązku zajmowania w każdej sprawie stanowiska. Gdyby jednak było referendum, to należałoby wziąć udział i wiem jakbym głosowała. Zajęłabym takie same stanowisko, jak  feministki amerykańskie XX w., domagające się dla kobiet prawa do legalnej i bezpiecznej aborcji na żądanie, obok innych praw reprodukcyjnych – domagały się ich zarówno te „liberalne”, jak i te „radykalne”.

Co sprawiło, że zaczęła Pani interesować się feminizmem?

Jako filozofka i nauczycielka akademicka zajmuję się m.in. różnymi nurtami myśli społecznej i politycznej. Kilka lat temu uznałam, że powinnam zdobyć solidną wiedzę o feminizmie. Chciałam poznać jego historię, aby wiedzieć, jak o nim mówić i w jaki sposób pomagać innym po tym obszarze się poruszać. Na studiach filozoficznych nikt mnie feminizmu nie uczył. Pomyślałam, że dobrą motywacją do nauki będą zajęcia dydaktyczne. Wymyśliłam więc przedmiot Feminizm – elementarz filozoficzny, opracowałam jego plan, zgłosiłam do oferty w Studium Magisterskim. Przez rok czytałam klasykę literatury feministycznej i tak to się zaczęło. Z perspektywy  5 lat mogę powiedzieć, że  zajęcia cieszą się coraz większą popularnością wśród studentek i studentów. Dla mnie jest to okazja poznania sposobu myślenia i poglądów osób w młodym wieku na różne tematy związane z feminizmem i filozofią. Podczas zajęć skupiamy się głównie na analizie tekstów należących do kanonu  myśli feministycznej, ale  ten kanon nie jest zamknięty, dochodzą więc nowe lektury. A studenci i studentki wnoszą swoje pomysły, są dla mnie żywym źródłem wiedzy. W zeszłym roku np., w pierwszej „covidowej” edycji zajęć, dokształciłam się filmowo i muzycznie.

Jakie istotne zmiany na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat udało się wprowadzić dzięki ruchom kobiet?

Bywało i jest bardzo różnie na świecie i w poszczególnych krajach. Niekiedy przeciwko wywalczonym już zmianom i uzyskanemu postępowi występują zmieniające się władze, bywa że skutecznie. W ostatnich latach reakcyjna prawicowa polityka dała o sobie znać nie tylko w Polsce, a o prawicowym kontrataku na osiągnięcia feminizmu amerykańskiego lat 70. XX w. wiadomo co najmniej od czasu książki S. Faludi z 1991 r. Backlash (polskie wydanie 2013: Reakcja. Niewypowiedziana wojna przeciwko kobietom). W tym roku (2020) wyszła książka W. Suchanow To jest wojna. Kobiety, fundamentaliści i nowe średniowiecze, traktująca nie tylko o polskiej rzeczywistości. W tych reakcyjnych okolicznościach przyrody bunt kobiet oznacza istotny ruch i głos, choćby tylko hamował to niebezpieczne wstecznictwo. W Polsce kobiety z ogólnopolskim strajkiem zainicjowanym 3 października 2016 r. przyczyniły się do ogólnoświatowych protestów roku 2017, w których z kolei istotną rolę odegrał wspomniany wcześniej ruch związany z Feminism for the 99%. A co się dzieje tu i teraz, choćby kilkaset metrów od budynku G naszej Uczelni, każdy może zobaczyć, jeśli nie na ulicy, to na ekranie.

Jaką rolę odgrywa współcześnie Internet w kontekście ruchów kobiet walczących o swoje prawa?

Internet jest oczywiście bardzo pomocny – jako źródło informacji i narzędzie komunikowania się, zarówno w skali lokalnej, jak i międzynarodowej. Z siecią o wiele łatwiej niż bez niej można się kontaktować i organizować, śledzić bieżące wydarzenia, docierać samodzielnie do informacji, nie będąc skazaną na pośrednictwo takich czy innych paternalistycznych pośredników. Dużo lepiej jest jednak wychodzić na powietrze, bo ekran jest męczący.