Gdyby w wyborach prezydenckich w 2020 roku głosowali tylko ludzie młodzi, czyli między 18. a 29. rokiem życia, żylibyśmy dzisiaj w prezydenturze Rafała Trzaskowskiego. Gdyby ten zrezygnował, w pałacu prezydenckim urzędowałby Szymon Hołownia. A gdyby i on nie zdecydowałby się na podjęcie tej roli, prezydentem byłby Krzysztof Bosak. Urzędujący od prawie ośmiu lat, Andrzej Duda uplasowałby się wtedy poza podium, na czwartym miejscu.
Tekst: Maria Król
Dolą młodego człowieka wciąż jest słuchanie komentarzy o tym, że ma się nie wypowiadać w kwestiach politycznych, bo nic nie wie o życiu. Mimo tego, w 2020 roku młodzi ludzie nie weszli, a wręcz wtargnęli do lokali wyborczych, dzięki czemu w drugiej turze tamtych wyborów prezydenckich udało się osiągnąć najwyższą w historii III RP frekwencję, wynoszącą ponad 68 proc. Młodzież, jak na niedoświadczoną politycznie grupę społeczną przystało, odrzuciła wtedy panujący od lat duopol i rozdzieliła 90 proc. swoich głosów nie na dwóch, ale na czterech kandydatów. Czyżby była to zapowiedź zupełnej zmiany scenografii na politycznej scenie w przeciągu kilku(nastu) nadchodzących lat?
Pomimo tak wysokiej frekwencji, młodzi ludzie są jednak zmęczeni – czy może raczej znużeni polityką. Według badania przeprowadzonego w 2022 roku na Uniwersytecie SWPS, zaobserwowano, że młodzi wolą angażować się w działalność społeczno-polityczną, aniżeli w samą polityczną grę. Zapytani o przyszłość, mówili o kontynuowaniu działalności aktywistycznej, a nie włączaniu się w politykę na szczeblu ogólnopolskim. To w działaniach lokalnych widzieli (czy wciąż widzą) prawdziwy sens. Zgadza się to z wnioskami wyciągniętymi przez członków europejskiego projektu PARTISPACE, w którym ustalono, że większość formalnych form uczestnictwa w demokracji nie ma dla młodzieży większego znaczenia. Nie chcą mieć nic wspólnego z instytucjami publicznymi – mimo to mają chęci i aspiracje do aktywnej działalności dla społeczeństwa.
Jakiego świata pragniesz dla mnie i moich dzieci
W marcu tego roku OKO.press opublikowało wyniki sondażu dotyczącego prognozowanej frekwencji wyborczej młodych obywateli. Zadano pytanie: “Gdyby w najbliższą niedzielę odbyły się wybory do Sejmu, to czy wziął(ęła)by Pan(i) udział w głosowaniu?”. Zgodnie z odpowiedziami tylko 54 proc. młodych ludzi (w wieku 18-29 lat) udałoby się do lokali wyborczych. Jest to znacznie mniej niż było jeszcze w 2020 r., kiedy frekwencja w tej grupie wyraźnie przekraczała 60 proc. Jeśli chodzi natomiast o najstarszą grupę wyborców – czyli w wieku powyżej 70 lat – w marcu chęć uczestnictwa w wyborach zgłosiło aż 86 proc. seniorów!
Każdy z nas na pewno żyje w otoczeniu ludzi aktywnych, zaangażowanych, ale także tych, których polityka nie interesuje, bo: się nie znają, mają inne rzeczy do zrobienia albo “ich to w sumie nie dotyczy”. Ci, którzy decydują się na tego rodzaju bierność, powinni pamiętać, że swoją przyszłość oddają w ręce właśnie tych 86 proc. głosujących seniorów.
Dlaczego młodzi ludzie powinni iść na wybory? Przede wszystkim dlatego, że przed nimi jeszcze praktycznie całe życie i nikt inny nie przeżyje go za nich. Nie można pozwalać na to, aby naszą rzeczywistość kreowały osoby, które coraz mocniej przestają ją rozumieć, bo nie nadążają za zachodzącymi zmianami. Jakie byłoby nasze otoczenie, gdyby o jego kształcie decydowali tylko młodzi?
Wstawaj i biegnij tam, gdzie mały człowiek jest
Zawsze oburzają mnie komentarze ciotek i wujków o tym, jak to młodym ludziom się nie chce. O tym, że nic szczególnego nie robią, że im nie zależy. A pewnie wystarczyłoby tylko porozmawiać z tą mityczną młodą osobą, wysłuchać jej i w ten sposób zrozumieć, jak jest naprawdę.
Młodym przeszkadza chociażby jakość naszej edukacji. Nie jest to myśl szczególnie odkrywcza – zarzuty do szkolnego programu pojawiały się zawsze. Jednak chaos, który zaistniał w szkolnictwie w ostatnich latach wskutek ambitnych, choć może nie do końca potrzebnych, reform resortu edukacji, przekroczył granice absurdu. I to się młodym stanowczo nie spodobało, dlatego teraz jak nigdy chcą działać i zmieniać szkolną rzeczywistość w taki sposób, aby wreszcie stała się dla młodzieży akceptowalna.
Uwagę wielu obserwatorów, w tym też mediów głównego nurtu, w ostatnich miesiącach zwrócił projekt “Domu Spokojnej Młodości”. W skrócie: młodzież szkolna tak zmęczyła się ciągłymi zmianami w programie, że sama postanowiła postawić się w roli nauczycieli i uczyć po swojemu. Zespół Domu stworzył edukacyjną platformę internetową z darmowymi scenariuszami lekcji, które każdy może pobrać i samemu przeprowadzić. Uczennice i uczniowe mogą wybierać spośród tematów, o których często nie rozmawia się na zajęciach, bo np. nie ma na to czasu przez zbyt przeładowane podręczniki. Są to m.in. tematy związane z prawami człowieka czy dezinformacją i bezpieczeństwem w sieci. Dom stara się też krzewić wśród młodzieży prośrodowiskowe postawy i zwiększać świadomość klimatyczną młodych obywateli, oferując m.in. lekcję pt. “Polska przyjazna owadom”. Organizacja proponuje także swoim uczniom-nauczycielom zajęcia dotyczące migracji, które mają na celu pomóc młodym ludziom zrozumieć doświadczenia i wyzwania stojące przed młodzieżą z innych kultur. Na stronie dostępne są również bardzo potrzebne zajęcia o edukacji seksualnej, w tym zajęcia pt. “ABC tak zwanej pigułki gwałtu”.
Takiej Polski chcą młode Polki i młodzi Polacy? Wyedukowanej i otwartej na rozmowę? Zamiast zajęć o bezpieczeństwie w sieci czy o zabezpieczaniu się przed pigułką gwałtu, młodzieży w szkołach wpaja się, delikatnie mówiąc, niezweryfikowane informacje, przez wielu nazywanych bredniami. Autor podręcznika do Historii i Teraźniejszości, czyli nowego przedmiotu dla uczniów szkół średnich wprowadzonego przez ministra Czarnka, jako fakt stwierdza, że “Seksmisja” jest filmem proroczym (ciekawe, czy pan Machulski poczuwa się już do roli proroka). Czy rzeczywiście warto na to poświęcać czas spędzony w szkolnych ławkach? Tracić na to najlepsze lata życia?
A prawdą jest, że młodzi chcą się uczyć. Bez przerwy. W mieszkaniu, w samochodzie, w samolocie… Nie wszyscy mają jednak takie możliwości, jakie np. premier Morawiecki zaoferował swojej córce, posyłając ją do prywatnej szkoły. Uczennice i uczniowe powinni mieć zagwarantowany równy dostęp do dobrej edukacji, której program nie jest co chwila zmieniany. Maturzyści powinni być pewni, że szkoła średnia przygotowała ich do nadchodzącego egzaminu dojrzałości, a nie do trzech różnych zaplanowanych w poprzednich latach. Młodzi powinni mieć dostęp do wsparcia psychologicznego, jakże istotnego przy przedmaturalnym stresie i natłoku zadań, ale także na samym początku szkoły, gdy ogarnia ich zagubienie i strach przed nieznanym. Dlatego właśnie głos młodych powinien być wysłuchiwany, a my jako młodzi nie możemy przestać dawać o sobie znać – w tym przede wszystkim przy urnach wyborczych.
Pomimo krążącej opinii o obojętności i braku zaangażowania młodych ludzi, często włączają się oni w różne działania na rzecz edukacji obywatelskiej. To przecież właśnie z inicjatywy młodzieży powstają koła zainteresowań w szkołach czy na uczelniach, jak np. “My dla Europy” z Uniwersytetu Warszawskiego. Dołączają licznie do grup międzynarodowych – np. do Stowarzyszenia BETA Polska czy World Youth Alliance. W samej polityce krajowej robią też, co tylko mogą – tu jako przykład można podać inicjatywę “Dziewczyny na wybory”. Pomysł narodził się w związku z badaniem OKO.press i radia TOK FM, według którego co druga kobieta poniżej 40. roku życia nie pójdzie w tym roku do lokalu wyborczego. Przerażone takim stanem rzeczy dziewczyny postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i rozpoczęły bezpartyjną działalność profrekwencyjną.
Graj ładniejsze melodie
W zimie regularnie wspominam chwilę, gdy jeszcze przed rozpoczęciem lekcji w pewien grudniowy poranek mama prowadziła mnie do kościoła – niosłam wtedy czerwony adwentowy lampion. Ubrana na cebulkę, wchodziłam w każdą zaspę śnieżną. Wilgoć śniegu nie była mi straszną, bo uzbrojono mnie wcześniej w dwupalcowe lawendowe rękawiczki. Było to już dobry czas temu. A czy ty przypominasz sobie, żeby zaspy śnieżne dominowały grudniowy krajobraz w ostatnich kilku latach? Według Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej średnia temperatura powietrza ubiegłej zimy (2022/2023) wyniosła 1,2 stopnia Celsjusza i była o 1,6 stopnia wyższa od wieloletniej średniej dla tej pory roku.
Zmiany klimatyczne i chęć walki z nimi jest definitywnie znakiem rozpoznawczym młodych ludzi – to przecież m.in. nastoletnia Greta Thunberg dała impuls młodzieży na całym świecie, żeby organizować strajki klimatyczne. Jak mówią o sobie członkinie i członkowie polskiego Młodzieżowego Strajku Klimatycznego – nie są oni specjalistami czy ekspertami ds. ekologii i zmian klimatu. Są tylko młodymi ludźmi, świadomymi zagrożenia tworzonego przez nadchodzącą katastrofę klimatyczną. Są zmęczeni kompletnym brakiem reakcji polityków, ale też pewni siebie i siły swojego głosu, dlatego wykorzystując skalę mobilizacji młodzieży, żądają transformacji energetycznej i neutralności klimatycznej.
Uciekaj chłopcze od wielkich idei
Zbierając inspirację do artykułu, postanowiłam zrobić szybką sondę wśród znajomych i zapytałam ich, dlaczego w ogóle chcą głosować. Moją najmłodszą respondentką była 19-letnia studentka, baristka, a przede wszystkim obywatelka, która pierwszy raz w swoim życiu będzie mogła oddać głos. Z wyrazem oczywistości wymalowanym na twarzy, odpowiedziała: “bo chcę tu mieszkać”. Młoda Polka nie zamierza emigrować. Zależy jej na tym, by czuć się bezpiecznie we własnym kraju. Chce być pewna, że jej koleżanki nie ryzykują życia lub zdrowia, zachodząc w ciążę. Chce, by polska służba zdrowia została unowocześniona i odpowiadała na potrzeby kobiet – np. żeby żaden lekarz nie umniejszał bólu w trakcie endometriozy. Marzy jej się życie na godnym poziomie, chciałaby mieć szansę zamieszkać kiedyś we własnym mieszkaniu. Pragnie, by związek z partnerką nie oznaczał ryzykowania własnego bezpieczeństwa, choćby podczas zwykłego spaceru po osiedlu.
Moim kolejnym rozmówcą był student piątego roku Uniwersytetu Warszawskiego. Odpowiedział, że “chce zmiany”. Podkreślił, że nie ma siły prowadzić dyskusji z osobami, które swoją wiedzę o świecie i bieżących wydarzeniach czerpią z kanału informacyjnego telewizji publicznej. Nie podobają mu się matactwa polityków i brak krytycznego myślenia wśród rodaków. Ponadto, za niesprawiedliwe uznaje rozdawanie państwowych pieniędzy w czasach rosnących kosztów życia i kryzysu na rynku mieszkaniowym. Nie chce emigrować, ale nie podoba mu się droga, którą podąża obecnie Polska.
Trzecia rozmówczyni, prywatnie zaangażowana w wiele inicjatyw aktywistycznych, odpowiedź miała już przygotowaną. Według niej młode osoby nie chcą iść na wybory, bo kiedy patrzą na polski krajobraz polityczny, nie mają swojej reprezentacji. Młodzi nie podzielają poczucia, że trzeba wybierać między złem a mniejszym złem i po prostu nie ufają nikomu. Podkreśliła, że bardzo duży wpływ na przyszłą postawę młodego człowieka ma inicjacja wyborcza, czyli jego lub jej pierwszy udział w wyborach. Młodzież chciałaby się bardziej angażować i częściej udzielać, ale musi mieć szansę wyrazić swoje zdanie. Gdyby w szkołach uczono edukacji obywatelskiej i przedstawiano młodym lepsze postawy, dzisiaj zapewne byliby znacznie bardziej widoczni na arenie politycznej.
Udział w wyborach jest przejawem partycypacji w życiu społeczeństwa i jest po prostu elementem dorosłości. Każdy z nas jest też obywatelem czy obywatelką, więc polityka nie powinna być dla nas obojętna, bo dorosłość polega też na tym, żeby zdawać sobie sprawę z mechanizmów, w których funkcjonujemy. A zainteresowanie młodych polityką wpływa na kształt programów partii. Jeśli młode osoby będą odpowiednio widoczne na politycznej arenie, zyskają większy wpływ na decyzje rządzących.
O jakim świecie marzą młodzi ludzie? O innym. O jaki świat dziś walczą? O taki, w którym będą mogli decydować o swojej przyszłości.