Gdy nauczysz się liczyć czas, to zawsze wyliczysz tyle, żeby starczyło go na wszystko

Wiele osób zastanawia się nad studiowaniem dwóch kierunków jednocześnie. Targają nimi emocje, pojawiają się wątpliwości, czy da się to pogodzić z pracą, albo czy będą mieli czas na spotkania towarzyskie. W tej rozmowie Rafał przedstawi wam realia studiowania na dwóch wydziałach oraz łączenia tego z dwiema (!) różnymi pracami.

Rozmawiała: Klaudia Wziątek

 

MAGIEL: Dwa kierunki, dwa miejsca pracy. Dwa to Twoja szczęśliwa liczba?

RAFAŁ: O dziwo, nie. Trzy to moja szczęśliwa liczba, dlatego zastanawiam się, czy nie zacząć trzeciego kierunku. Za trzecim razem zdałem egzamin na prawo jazdy, jechałem wtedy autem nr 3, a wszystko to 3 października. Tego samego dnia moi rodzice mają rocznicę ślubu.

Powiedz jeszcze, że urodziny masz trzeciego dnia miesiąca.

Zgadza się – 3 sierpnia!

Dlaczego politologia połączona z dziennikarstwem?

Głównie z chęci połączenia różnych rodzajów nauki. Politologia to wiedza teoretyczna o polityce i umiejętność jej analizowania. Zawsze wychodziłem z założenia, że student na kierunku dziennikarskim nauczy się zadawać pytania, ale nie będzie wiedział, o co pytać, jeżeli nie będzie miał jakiejś dodatkowej wiedzy.

Od początku wiedziałeś, że chcesz studiować dwa kierunki?

I tak, i nie. Początkowo rekrutowałem się na journalism and information studies na WDIiB-ie, ale kierunek nie został utworzony. Składałem dokumenty na stosunki międzynarodowe, na które się nie dostałem. Na szczęście awaryjnie aplikowałem też na politologię i nie żałuję, że się tam dostałem. Jednak już wtedy wiedziałem, że dziennikarstwo będzie drugim kierunkiem.

Mówiłeś, że dziennikarz musi nie tylko wiedzieć jak, ale też o co zapytać. Dziennikarstwo polityczne było twoim oczywistym wyborem czy rozważałeś inne opcje?

Już w liceum wiedziałem, że dziennikarstwo to droga, którą chce podążać. Przez długi czas rozważałem dziennikarstwo muzyczne we Wrocławiu, ale u mnie w domu od dziecka pojawiała się polityka. Mama zabierała mnie na wybory, co wieczór oglądaliśmy wiadomości, zawsze byliśmy na bieżąco z wydarzeniami. Poniekąd ukształtowało to mój światopogląd. Wiedziałem, że polityka na tyle mnie interesuje, lubię o niej opowiadać i pomyślałem, że jednak chciałbym być dziennikarzem politycznym. I to się sprawdziło, bo na politologii czuję się wyśmienicie.

Myślałeś o Wrocławiu, ale studiujesz w Warszawie. Dlaczego?

Po pierwsze – Warszawa to medialne centrum Polski. Jeżeli robić karierę, to tutaj. Po drugie – byłem zakochany we Wrocławiu, bo nigdy nie byłem w Warszawie. Kiedy w trzeciej klasie gimnazjum po raz pierwszy wysiadłem na Dworcu Centralnym i popatrzyłem na miasto tętniące życiem, pomyślałem, że to jest miejsce, w którym chcę mieszkać. Pomimo że nie jest świetnie zaaranżowane i zbudowane, bo na jednej ulicy mamy piękną kamienicę, rozpadający się budynek i nowoczesny biurowiec, dobrze się tutaj czuję. Ma to swój urok, nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej.

Jeden kierunek jest alternatywą drugiego czy w przyszłości chcesz to połączyć?

Wydaje mi się, że te kierunki nie mogą być alternatywą dla siebie, bo są zbyt zbliżone. Wiedza, którą otrzymuję na dziennikarstwie i na politologii, się uzupełnia, z czego wynika liczba przedmiotów, z których mogłem przepisać ocenę. Ponadto kiedyś to była jedna jednostka – Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa. Połączenie tych dwóch kierunków daje dwie drogi: dziennikarstwo polityczne albo polityka dziennikarska, czyli np. pełnienie funkcji rzecznika prasowego partii. Ale same umiejętności, zdobywane na politologii i dziennikarstwie, nie mogą być dla siebie alternatywą.

Który kierunek jest wyznacznikiem planu, grafiku w pracy?

Politologia. Ale tylko ze względu na to, że teraz, na trzecim roku studiów, dostaję gotowy plan, nie mam grup zajęciowych do wyboru, bo politologia jest małym kierunkiem. Na dziennikarstwie studiuje ponad 100 osób, więc możliwości mam trochę więcej. W zeszłym roku musiałem jeszcze pamiętać, żeby odpowiednio się zarejestrować na obydwu kierunkach, pamiętać o terminach. Teraz jest trochę łatwiej, ale są też minusy. Nakładają mi się dwa przedmioty i nie jestem w stanie tego zmienić, ale dogadałem się z prowadzącą, że będę miał więcej nieobecności.

Jak traktujesz studiowanie dwóch kierunków?

Zawsze czuję nieśmiałość, mówiąc o dwóch kierunkach. Ludzie myślą, że skoro studiuję dwa kierunki, to na pewno lubię się tym chwalić i uważam się za nie wiadomo kogo. To rzeczywiście jest trudne, ale niesamowicie kształcące i przede wszystkim możliwe do wykonania. Kiedy patrzę na to, ile osób z dziennikarstwa w tym roku rozpoczęło drugi kierunek, schodzi ze mnie napięcie, bo widzę, że nie jestem w tym sam. Mam wrażenie, że łączenie dwóch kierunków robi się coraz modniejsze, bo jeden studiować może każdy. Nigdy nie uważałem, że to powód do podziwiania mnie. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale daję sobie radę, a to jest najważniejsze.

A co jest najtrudniejsze w połączeniu dwóch kierunków i dwóch prac?

Przez długi czas najtrudniejsze było przemieszczanie się między wydziałami. W poniedziałek miałem zajęcia na dziennikarstwie (WDIiB – ul. Bednarska), potem na politologii (Kampus Główny – Krakowskie Przedmieście) i znów na dziennikarstwie. W normalnych warunkach zajmuje to całą przerwę. A ja miałem poważną kontuzję nogi w zeszłym roku, więc potrzebowałem więcej czasu. Co za tym idzie, czasami się spóźniałem. Zdarzyło mi się też zapomnieć, że mam danego dnia zajęcia, wysyłałem grafik do pracy i nagle okazywało się, że musiałem wykorzystać nieobecność. A te nieobecności często mi się przydawały, kiedy trzeba było się uczyć na zaliczenie innego przedmiotu. To trudne, kiedy musisz zdecydować, na jaki przedmiot nie iść, żeby móc nauczyć się na kolokwium. Nie ukrywajmy, tych zajęć jest dwa razy więcej, dlatego czasem trzeba coś poświęcić. Natomiast jedna z moich prac to realizacja wywiadów, czyli ma związek z moimi studiami i pasją. Druga to praca w gastronomii – zajęcie czysto zarobkowe, jednak tę pracę niedługo zakończę, aby skupić się na tym, co najbardziej mnie pociąga.

Na co brakuje ci czasu?

Na sen. Muszę też czasem wybierać, czy chcę mieć odrobinę życia towarzyskiego kosztem lepszego lub jakiegokolwiek przygotowania się na kolejny dzień. Brakuje mi czasu na powroty do domu rodzinnego, nad czym ubolewam. Ostatnio musiałem opuścić zajęcia, żeby wrócić do Warszawy o normalnej porze. Najbardziej na łączeniu tych wszystkich elementów cierpi życie towarzyskie.

Wybrałeś wariant kilku lat poświęcenia życia towarzyskiego dla uczelni, a potem chcesz odwrócić role?

Miałem w liceum nauczyciela historii, który nam powiedział: Słuchajcie! To są trzy lata liceum i pięć lat studiów. Przyłóżcie się, dajcie z siebie wszystko, a potem możecie robić, co chcecie. I tak staram się działać. Wolę nie zrobić drzemki, bo wyśpię się za cztery, pięć lat. Moja mama mi powtarza, żebym ostro pracował i miał w życiu lepiej od niej. Staram się to robić, codziennie daję z siebie sto procent. Mam nadzieję, że to w przyszłości zaowocuje i nie będę musiał pracować w gastronomii.

Z jaką reakcją wykładowców spotykasz się, kiedy potrzebujesz zmienić grupę albo masz więcej nieobecności?

Spotkałem się tylko z jedną negatywną reakcją, nie mogłem się dogadać z wykładowczynią. Ale na szczęście ten przedmiot już za mną. Raz też spotkałem się wręcz z podziwem ze strony wykładowcy, który bardzo negatywnie oceniał dziennikarzy studiujących tylko dziennikarstwo i myślących, że mogą się wypowiadać na tematy polityczne. Zgłosiłem się wtedy i powiedziałem, że dlatego studiuję dziennikarstwo i politologię. Usłyszałem, że to dobrze, że jestem ambitny i że to zapamięta. W większości spotykam się z neutralnymi reakcjami. Nie ma problemu, żebym wysłał jakąś pracę później albo miał więcej nieobecności. Wykładowcy zdają sobie sprawę, że, będąc studentem dwóch kierunków, mam więcej obowiązków.

A w kwestii przepisywania ocen?

Zazwyczaj też wszystko przebiega bez problemu. Raz zdarzyła mi się sytuacja, że musiałem podejść do egzaminu nieprzygotowany, bo wykładowca tydzień wcześniej stwierdził, że jednak sylabusy się nie pokrywają. W pierwszym terminie oczywiście nie zdałem, ale w drugim zaliczyłem na trójkę. Warto też podkreślić, że poprawki się zdarzają i to nie jest nic strasznego. Trzeba przysiąść do drugiego terminu, nauczyć się i zdać.

Perspektywa Rafała nie różni się mocno od punktu widzenia Kasi, która jest studentką III roku polonistyki i II roku dziennikarstwa. Mówi, że dla niej to jak studiowanie jednego, rozszerzonego kierunku. Dodatkowym elementem w życiu Kasi jest muzyka. Dziewczyna gra na kilku instrumentach, udziela się w zespołach. W wolnych chwilach wspina się po górach. Czasem brakuje jej czasu na oglądanie wiadomości czy czytanie gazet. Jednak ma już pomysł na dalszą edukację i nadal zamierza łączyć dwa kierunki, więc chyba nie żałuje swojego wyboru.

Studiowanie dwóch kierunków jest możliwe. Często sylabusy przedmiotów się pokrywają i można przepisać ocenę, co oznacza o jeden egzamin mniej w sesji. Nie jest łatwo, ale w życiu trzeba sobie stawiać ambitne cele. Warto pamiętać, dlaczego wybraliśmy takie rozwiązanie i w trudnych momentach przypominać sobie o tym.