Tekst: Rafał Michalski
Jako nastolatka Reality Winner marzyła o wstąpieniu do Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych. Ukształtował ją 11 września – jak większość Amerykanów, miała jednoznaczne przekonanie o moralnej misji swojego państwa. Wyrazem najwyższego humanitaryzmu było obalenie terroryzmu, ochrona niewinnych ofiar szaleństwa Islamskiego.
W liceum została zauważona przez wojskowego rekrutera, który otworzył się drzwi ku karierze w pionie bezpieczeństwa US. Po testach oceniających została wytypowana do zespołu krypto lingwistycznego; pomagała przy podsłuchach, tłumaczyła z języka dari i farsi przechwycone telegramy i wiadomości.
Najbliższe jej osoby nie wiedziały, czym naprawdę Reality się zajmuje podczas swoich kilkunasto godzinnych zmian w Fort Meade. Tajemnica, podejrzenia o stres pourazowy (o którym nie mogła powiedzieć rodzinie); lata wyczerpującego szkolenia wywiadowczego. Nadal jednak oddana patriotka; jedna z niewielu osób w całym kraju, uczestnicząca w programie selektywnym w paszto (kolejnym języku, w którym osiągnie biegłość).
Potem będzie wspominać o swoim rozczarowaniu: chciała ratowania życia; zamiast misji w terenie stała się urzędniczką.
3 czerwca 2017 roku agenci FBI pukają do drzwi jej mieszkania z nakazem przeszukania. Tu rozpoczyna swój bieg film Tiny Satter, wielkiego aktu oskarżycielskiego wobec wobec paranoicznej Ameryki.
Dla Satter Reality jest debiutem niejako podwójnym. Swą dramatopisarską karierę rozpoczęła od sztuki Is This a Room, inscenizacji przesłuchania Winner przez FBI. Trzy lata później premierę ma wspomniany debiutancki film, również oparty na dokładnie tym samym materiale źródłowym.
Bo Reality stawia sobie za cel zaadaptowanie, praktycznie słowo w słowo, transkrypcji z operacji FBI czerwca 2017 roku (służby mają często obowiązek rejestrowania dźwiękowego przebiegu prowadzonych działań).
Naturalnym myślą jest więc potraktowanie Reality jako rodzaju współczesnej tragedii antycznej (wszakże dokument służb już posłużył za scenariusz dramatu scenicznego). Utrzymana jest zasada trzech jedności; Satter zainteresowana jest wyraźnie poszukiwaniem w historii Winner konfliktu tragicznego.
Idealistyczna, młoda kobieta – ze wzorową ścieżką kariery – która popełniwszy jedną decyzję traci bezpowrotnie wypracowywaną latami pracy pozycję. Dlaczego agenci FBI pukają do jej drzwi? Czym była ta fatalna decyzją Reality? Uniknę odpowiedzi na te pytania (choć co bardziej zainteresowani mogą w internecie znaleźć i sam transkrypt, jak i szereg akt sądowych z procesu), jednak co ciekawsze: reżyserka też nie spieszy się z jasnym sformułowaniem treści zawiązania akcji. W czasie rzeczywistym zdarza jej się cenzurować wypowiedzi aktorów, zagłuszać informacje objęte klauzulą tajności. Z jednej strony to kolejne narzędzie ku przeprowadzeniu wiernej rekonstrukcji (słynny czarny flamaster, którym zakreśla się dane wrażliwe w dokumentach); z drugiej – budowa napięcia.
Obsadzona w głównej roli Sydney Sweeney drobnymi mikro gestami; zawahaniem i niepewnym głosem, buduje bohaterkę pękającą pod ciężarem powagi sytuacji.
Imponuje mi przywiązanie do realizatorskiego szczegółu, daleko wykraczającego też poza ramy transkryptu służb. Satter oddaje działania służb w zgodzie z każdą najmniejszą procedurą. To zachowywanie odpowiedniej odległości; sposób zabezpieczania danych czy izolowania podejrzanego. To też nazwana w kryminalistyce metoda FBI, budowa fałszywej przyjaźni, bliskości. Ale też odpowiednie akcentowanie informacji; sprecyzowany sposób konfrontacji z dowodami. Subtelne nakierowanie drugiej osoby, której finałem jest rozbrojenie i przyznanie do winy.
Reality może służyć jako filmowy podręcznik, instruktaż i praktyczny przykład wydobywania z drugiego człowieka prawdy. I o tyle skuteczny, że uruchamiający szereg kontekstów – od płciowego napięcia (obrazek pustego zaniedbanego pokoju, w którym dwóch mężczyzn doprowadza wręcz do łez bezbronną kobietę); po proceduralne (gdy agenci doskonale znają historię Reality, potrzebują jedynie jej wyartykułowania przez samą podejrzaną).
Jednak ja ten film czytałbym jeszcze w innym kluczu.
Ustawa o szpiegostwie została uchwalona w roku 1917, była próbą ochrony państwa przed destrukcyjnym wpływem obcych służb. Trwająca wielka wojna zrodziła w prezydencie Wilsonie myśl, że nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych środków. I tak jak John Adams w 1798 roku, wprowadza do Kongresu pakiet praw wysoce wątpliwych konstytucyjnie. “Przestępstwa szpiegowskie” (tzw. tytuł 50) obejmowały jakikolwiek nieuprawniony kontakt z informacją z nadaną klauzulą tajności. Po wojnie światowej Waszyngton pójdzie dalej, i w nowelizacji zakazuje – pod groźbą pozbawienia wolności – nielojalnego wypowiadania się na temat rządu, państwa lub wojska. Dziesiątki (jeżeli nie setki) ludzi zostało skazanych za antywojenne mowy; za dziennikarską krytykę władzy, za niepochlebny komentarz wobec działań armii. Sam przepis szybko uchylono, a Ustawę o Szpiegostwo złagodzono w latach 40. (przenosząc jej zapisy do tytułu 18., czyli zwykłych przepisów karnych), jednak ten niedemokratyczny rodowód nadal skłania do krytycznej analizy polityki bezpieczeństwa US.
Gdy piszę te słowa, wobec byłego prezydenta Donalda Trumpa wystosowano kilka tygodni temu akt oskarżenia dokładnie wobec wspomnianych przepisów o nieautoryzowanym posiadaniu dokumentów. I pomijając prawną analizę, już na tym przykładzie widać niedoskonałość i ogólnikowość istniejącej regulacji. Brak jest nawet podstawowych definicji, granic udostępnienia. Sytuacja taka bezpośrednio godzi w konstytucyjną ochronę jednostki do sprawiedliwego procesu, odbiera jej prawo od odpowiedniego przygotowania swojej obrony. Wilson chciał tak uciszać środowiska wywrotowe, dziś władza zachowała nadal bardzo daleko idącą władzę.
Dość przypomnieć sprawę Thomasa Drake’a, W 2002 roku, w obawie przez marnotrawieniem środków przeznaczonych na program podsłuchów (które faktycznie okazały się w przyszłości porażką), zaalarmował on radcę prawnego NSA i, anonimowo bez podawania szczegółów, pracownicę Komisji Wywiadu Izby Reprezentantów.
FBI dokonało nalotu na jego dom, a Departament Sprawiedliwości oskarżył o umyślne przechowywanie i przekazywanie informacji dotyczących obrony narodowej.
Administracja W. Busha – i szczególnie Baracka Obamy – to historia wielokrotnego oskarżania i pracowników, i dziennikarzy, którzy otrzymując dane od informatorów publikowali je w prasie (a Ustawa o Szpiegostwie penalizuje wszakże posiadanie, a redaktor informacje też posiadł, więc był winnym).
W społeczności wywiadowczej pracują setki tysiące ludzi (z czego liczba ta nie obejmuje kontrahentów, przy których, ze względu bezpieczeństwa, takich danych się nie zbiera i kataloguje). Reality Winner złamała prawo, później będzie tłumaczyć swoje powody tej decyzji, ale dla państwa i mediów stała się szpiegiem. Prawo jest jednoznaczne, a charakter informacji które posiadła był bez znaczenia (tak jak to, że wkrótce po jej oskarżeniu zostały odtajnione i dziś każdy może się z nimi zapoznać).
Sam film zaczyna się archiwalnym nagraniem reportażu o zwolnieniu przez prezydenta dyrektora FBI (również, z budzących kontrowersje pobudek). Gdy służby odgrywają rolę walki ze szpiegostwem, na szczytach władzy nikt nie zważa na procedury bezpieczeństwa. Comey wszakże zaczął prowadzić śledztwo ws. prywatnej skrzynki pocztowej Hillary Clinton podczas trwania kampanii prezydenckiej, czym złamał niepisaną zasadę neutralności służb.
W końcu – do dziś brak jest jakiejkolwiek ustawowej legislacji określającej sposób ochrony danych niejawnych. Jak powinny być przetrzymywane. Jak powinny być niszczone.
Decydują o tym jednostki regulacjami wewnętrznymi, czym często wprowadzają dodatkowy zamęt. W jednej ze scen Reality opowiada o tym, że dokument spaliła w przeznaczonym do tego miejscu. W zupełnie innej jednostce, posługując się nawet analogicznym dokumentem, mogłaby w ten sposób złamać, bo nakazany sposób niszczenia byłby inny.
Kończąc ten tekst kolokwialnym stwierdzeniem: polityka bezpieczeństwa klejona jest na ślinę. A państwo jest najsilniejsze wobec najsłabszych, samemu nie potrafiąc nawet uchwalić ustawy ujednolicające zasady nadawania i zdejmowania klauzul tajności.
8/10