Trzy bloki do kwadratu

Czy sztuka jest wszędzie? Bez wątpienia! Nawet w przestrzeni miejskiej? Oczywiście! Niekiedy nie jesteśmy nawet świadomi, ile razy stykamy się z nią, przemierzając dobrze nam znane betonowe dżungle. Sztuka potrafi wejść w głęboki dialog z przestrzenią miejską, a co za tym idzie – ze społeczeństwem.

Czy sztuka jest wszędzie? Bez wątpienia! Nawet w przestrzeni miejskiej? Oczywiście! Niekiedy nie jesteśmy nawet świadomi, ile razy stykamy się z nią, przemierzając dobrze nam znane betonowe dżungle. Sztuka potrafi wejść w głęboki dialog z przestrzenią miejską, a co za tym idzie – ze społeczeństwem.

Tekst: Mateusz Tobiasz Wolny

Wybudowane w połowie lat 90. trzy bloki przy ul. Dudziarskiej na warszawskiej Pradze-Południe stały się żywym tematem dyskusji zarówno ówczesnych, jak i dzisiejszych urbanistów. Osiedle to swoiste getto – poza wspomnianymi budynkami nie ma niczego w zasięgu wzroku, jest odizolowane od świata zewnętrznego, bynajmniej nie barierą fizyczną, a komunikacyjną. Samochody muszą pokonać kilkanaście minut trasy przez kocie łby od głównej drogi, a miasto łaskawie pozwoliło jednej linii autobusowej „wydostawać” mieszkańców Dudziarskiej z ich zatopionej w niesprzyjającej do życia infrastrukturze Atlantydy. Bloki niczym kostki domina rzucone są między zestaw kilkunastu torów bocznicy kolejowej Olszynki Grochowskiej, opuszczone ogródki działkowe i spalarnię śmieci. Miasto przemieściło na Dudziarską kłopotliwych, nieprzystosowanych społecznie lokatorów mieszkań komunalnych ze Śródmieścia. Nic nie wskazywało na to, że sytuacja mieszkańców ulegnie poprawie.

Czynnik uzdrawiający

W momentach takich jak te, do akcji wkraczają artyści, którzy są przekonani, że swoją sztuką potrafią naprawiać świat. Grupa artystyczna Zmiana Organizacji Ruchu, chcąc poprawić wizerunek osiedla- -getta i przy okazji zaprosić mieszkańców do dyskusji, zaproponowała upiększenie trzech samotnych bloków dziełami sztuki. Z jednej strony powstały znane wszystkim fragmenty obrazu Pieta Mondriana, zaś z  drugiej, tej bardziej reprezentacyjnej – on – czarny kwadrat.

Czarny kwadrat na białym tle Kazimierza Malewicza to obraz-przełom. W 1916 r. pokazany na wystawie w Petersburgu wbił kij w mrowisko i sprowokował do dyskusji o stanie sztuki. O czym faktycznie mówi to dzieło? Malewicz na swojej wystawie jako jedyną pracę umieścił obraz w rogu pomiędzy dwoma ścianami. W ten sposób nawiązywał do idei Świętego Kąta. Czy zatem sugerował, że w czarnym kwadracie, mimo że na pierwszy rzut oka nie zawiera się nic, tak naprawdę zawiera się wszystko – całe uniwersum sztuki, któremu winniśmy oddawać hołd? Czy od niego – tego czarnego kwadratu – wszystko się zaczyna? Bez wątpienia Malewicz ukazuje swego rodzaju punkt „0” w sztuce – zaprzeczenie temu, co było, brak obrazu. Ale jakie znaczenie ma jego trzykrotne powtórzenie na bokach bloków przy Dudziarskiej?

Mówi się o złośliwości pomysłodawców z grupy artystycznej. Chcąc przybliżyć nieco sztuki marginesowi społecznemu mieszkającemu do 2019 r. (mieszkańcy zostali wysiedleni) przy Dudziarskiej, tak naprawdę oszpecili trzy samotne bloki. Do tego utarli nosa świadomym tego, że żyją w odcięciu od świata mieszkańcom, którzy kolejny raz spotkali się z napiętnowaniem. Przeciw tej opinii zdają się świadczyć pogłoski o dobrych intencjach artystów oraz chęć wzbudzenia dialogu o z góry źle założonej koncepcji urbanistycznej, jaką okazało się osiedle za torami Olszynki Grochowskiej. Jaka jest prawda? To pewnie wiedzą jedynie twórcze umysły artystów ze Zmiany Organizacji Ruchu.

Czarny punkt

Bez wątpienia akcja artystyczna przy Dudziarskiej zmusza nas do szukania odpowiedzi na pytanie o rolę artysty i o relację sztuka–społeczeństwo. Jak przejawia się zapoczątkowany przez Malewicza suprematyzm w tym kontekście? Gdzie jest ta supremacja czy, mówiąc inaczej, przewaga? Może w tym, że za niesprzyjającą infrastrukturą ludzie wiodą wygodniejsze życie, a czarne kwadraty mają przypominać o  smutnym losie mieszkańców Dudziarskiej. Albo w fakcie, że zmagający się ze sprzeciwem artyści pracujący nad muralami w  miesiąc „naznaczyli” niechlubnie wykluczone osiedle, spakowali się i wyjechali, zostawiając mieszkańców z niechcianą pamiątką. Tak jak ponad 100 lat temu i dziś słynny kwadrat pozostaje prowokacją artystyczną, a w Warszawie przy Dudziarskiej – czarnym punktem.

Czym jest osiedle przy Dudziarskiej dzisiaj? Offową galerią sztuki? Pozostałością po nieudanym eksperymencie urbanistycznym? Niechlubnym pomnikiem wstydu ówczesnych zarządców miasta? Czy może jedynie urbeksowym sanktuarium? Odpowiedź wydaje się taka sama, jak na pytanie: czym jest czarny kwadrat? Wszystkim i niczym.