Zobaczyć dziewczynę z perłą

Dzieła Vermeera pobudzają wyobraźnię miłośników sztuki, oczarowując malarskim ujęciem wewnętrznego spokoju oraz wyważonym doborem świetlistych barw. Za sprawą największej po dziś dzień monograficznej wystawy Vermeera, odbywającej się w amsterdamskim Rijksmuseum, możemy doświadczyć hipnotyzującego uroku twórczości holenderskiego mistrza, przechadzając się pośród 28 zebranych dzieł.

Tekst: Weronika Kamieńska

Zdaje się, że Rijksmuseum dokonało niemożliwego, przewyższając wynik poprzedniej, a zarazem pierwszej, monograficznej wystawy Vermeera aż o osiem dzieł. Niecałe 30 lat temu, w 1996 r., na ekspozycji w Waszyngtonie zebrano 20 obrazów, a w Hadze, gdzie kontynuowano wystawę, aż 22. Gdy weźmiemy pod uwagę trudności, jakie wiążą się ze sprowadzeniem 28 rozproszonych po świecie obiektów, nie jest przesadą stwierdzić, że wystawa w Amsterdamie jest wydarzeniem wyjątkowym – wydarzeniem, które stanowi wynik ścisłej współpracy Rijksmuseum z nowojorskim The Frick Collection oraz muzeum Mauritshuis w Hadze, których dzieła stały się podstawą pod to monumentalne przedsięwzięcie. Ostatecznie, do inicjatywy dołączyły także inne instytucje z siedzibami w Paryżu, Frankfurcie, a nawet Tokio, umożliwiając powrót obrazów Vermeera do ojczyzny. Jednak efektem współpracy było nie tylko powstanie wyjątkowej wystawy. W procesie jej przygotowania poszczególne dzieła przekazano bowiem do drobiazgowych badań, przeprowadzonych przez zespół kuratorów i konserwatorów. W ich wyniku odkryto szereg zmian, jakim zostały poddane obrazy jeszcze w trakcie procesu tworzenia, co rzuciło światło na metody wykorzystywane przez Vermeera oraz podejście artysty do budowania malarskiej kompozycji.

Spacer z Vermeerem

Sama wystawa nie jest duża. To zaledwie kilka niewielkich, minimalistycznie skonstruowanych sal, goszczących na swoich ścianach dzieła holenderskiego mistrza. Każda z nich wyposażona została w krótki, zwięzły tekst traktujący o wyróżnionym przez kuratorów motywie — czytamy więc o malarskich początkach artysty, o jego zainteresowaniu budową przestrzeni wnętrza, oraz o motywie listu czy instrumentu. Poszczególne pomieszczenia tworzą tym samym logiczny, uporządkowany ciąg, płynnie przeprowadzając zwiedzających przez wyróżnione tematy. Na uwagę zasługują opisy wybranych dzieł, które przybliżają historie stojące za danym obrazem oraz oferują krótką analizę ikonograficzną. Rozjaśniają one niektóre z wątpliwości, mogące pojawić się w trakcie zwiedzania i dostarczają szczodrą porcję ciekawostek – dowiadujemy się między innymi, co może przygotowywać służąca z obrazu Mleczarka albo jakimi instrumentami posługują się kobiety na obrazach muzycznych. Tłem, zarówno dla obrazów, jak i towarzyszących im opisów, są ciemne panele przedzielone ciężko opadającymi kotarami. Oba elementy podporządkowano stonowanym barwom, zamykającym się w kolorach szarości, granatu i bordo. Mrok przełamuje całkowicie przeszklony sufit, stanowiący najjaśniejszy punkt wystawy. Obrazy nie są więc przytłoczone przestrzenią, w której się znajdują. Wybijają się z delikatnego tła, zachwycając swoimi barwami, dodatkowo uwydatnionymi dzięki poprawnemu zastosowaniu oświetlenia. Mimo przesłonięcia płócien warstwą ochronnego szkła, światło padające na jego powierzchnię nie tworzy refleksów, co pozwala na pełne do- świadczenie kompozycji.

To, co na wystawie może wydawać się najbardziej zaskakującym, jest rozmiar niektórych z prezentowanych dzieł. Jednym z najmniejszych jest Dziewczyna w czerwonym kapeluszu osiągająca zaledwie 22,8 na 18 cm. Spoglądając na tak niewielkie płótno, łatwo o refleksję nad kunsztem artysty z Delftu.

Kariera w Delfcie

Umiejętności Vermeera doceniono już w czasach mu współczesnych. W swoim mieście z czasem stał się rozpoznawalnym i cenionym malarzem, co doprowadziło go między innymi do objęcia posady przewodniczącego cechu św. Łukasza, zajmującego się kwestiami artystycznymi. Z cechem tym związany był wcześniej ojciec Vermeera, handlarz sztuką, który prawdopodobnie pośrednio przyczynił się do zainteresowań syna. Od najmłodszych lat Jan otoczony był więc przez sztukę i mógł przysłuchiwać się rozmowom o malarstwie, toczącym się nieprzerwanie w przestrzeni rodzinnej gospody. Sukcesy Vermeera poprzedzone były sześcioletnim okresem nauki, w czasie którego mógł zgłębiać podstawy rzemiosła u Cornelisa Daemena Retwijcka, portrecisty prowadzącego niewielką akademię. Przypuszcza się, że po zakończeniu nauki u Retwijcka wyruszył do Utrechtu, gdzie pobierał dalsze nauki. Niewykluczona jest również jego obecność w Amsterdamie. Warto jednak zaznaczyć, że są to jedynie spekulacje, niepotwierdzone w archiwach ani w innych źródłach. Z biegiem lat wieści o autorze Mleczarki stopniowo się rozprzestrzeniały, budując jego renomę – prace Vermeera znalazły się chociażby w zbiorach haskiego rzeźbiarza Johannesa Larsona. Według tekstów źródłowych głównymi klientami zainteresowanymi działalnością artysty mogli być Pieter van Ruijven i Maria de Knuijt – małżeństwo, w których domowej kolekcji znajdowało się nie mniej niż 20 dzieł przypisywanych Vermeerowi.

Czasy zapomnienia i wielkie odkrycie

O ile w XVII w. Vermeer był artystą rozpoznawalnym, o tyle zaledwie pół wieku później popadł w zapomnienie. Malarz znany był już tylko w ograniczonych kręgach pasjonatów oraz kolekcjonerów i choć jego dzieła okazjonalnie pojawiały się na aukcjach, często błędnie przypisywane były innym, bardziej znanym ówcześnie holenderskim artystom. Zainteresowanie Vermeerem ożywiło się nieco za sprawą paryskiego marszanda Jeana-Baptista-Pierra Lebruna, który w 1792 r. pozytywnie wypowiedział się o jego twórczości. Za jego głosem podążyli inni, między innymi historyk i krytyk sztuki Théophile Thoré, który w publikacji z 1866 r. określił Vermeera jako „Sfinksa z Delft”, co miało odnosić się do szczątkowych informacji na temat biografii artysty. Co ciekawe, Thoré przez wielu uważany jest za odkrywcę Vermeera. Miał duży wkład w propagowanie wiedzy o artyście, stworzył również pierwszy katalog jego dzieł, w którym uwzględnił nieco ponad dwa razy więcej obiektów, niż obecnie przypisywanych jest Vermeerowi. Na przełomie XIX i XX w. jego obrazy weszły w posiadanie największych muzeów – amsterdamskiego Rijksmuseum oraz Metropolitan Museum of Modern Art w No- wym Jorku. Od tego czasu przeprowadzono wiele badań i technicznych analiz mających pogłębić wiedzę na temat twórczości holenderskiego artysty.

Dziewczyny z perłami

Chyba każdy choć raz spotkał się z najbardziej rozpoznawalnym obrazem Vermeera, Dziewczyną z perłą. Na wystawie w Rijksmuseum mamy wyjątkową okazję oglądać ją na żywo w otoczeniu innych znakomitych dzieł. Jej hipnotyzujące spojrzenie przyciąga i nie daje o sobie zapomnieć, zwłaszcza gdy przyglądamy się obrazowi z bliska, dostrzegając najmniejsze detale. Najważniejszym z nich jest perła, która, wyraźnie wyeksponowana, koncentruje na sobie wzrok, zachwycając odbijającymi się na jej powierzchni refleksami światła. Patrząc na inne, zebrane na wystawie obrazy Vermeera, łatwo dostrzec, że motyw pereł powtarza się bardzo często – ich sznury zdobią kobiece szyje, a perłowe kolczyki podkreślają delikatne rysy twarzy. Niektóre z nich zostały zaznaczone jedynie delikatnym pociągnięciem pędzla, tylko sugerującym obecność ozdoby, a inne, jak w przypadku Dziewczyny z perłą wyraźnie odcinają się od pozostałych elementów i zadziwiają swoimi rozmiarami. Obłe formy pereł przyozdabiają również twarze Dziewczyny w czerwonym kapeluszu oraz Dziewczyny z fletem. W obu przypadkach ozdoby namalowane zostały na wyjątkowo małym formacie płótna, co sprawia, że z daleka wyglądają jak odbijające światło, jasne punkciki. Zainteresowanie Vermeera perłami było zakorzenione w trwającej w połowie XVII w. modzie na te kosztowne zdobienia. Sprowadzane głównie z terenów Azji, nierzadko osiągały ceny znacznie przewyższające możliwości finansowe artysty. Można więc z dużym prawdopodobieństwem podejrzewać, że Vermeer korzystał z tańszych zamienników, czyli biżuterii szklanej sprowadzanej z Wenecji.

Zachwycić się Vermeerem

Nastrojowe sceny zamknięte w ciasnych przestrzeniach niewielkich pokoi, kobiece portrety, sznury pereł i widok Delftu. Vermeer nie zostawił po sobie wielu dzieł, jednak każde z nich opowiada pewną indywidualną historię, zbliżając nas do życia codziennego mieszkańców miasta. Artysta pozwala przyjrzeć się ich zwyczajom, podejrzeć podczas pracy i odpoczynku oraz poznać wystrój wnętrz, w których funkcjonowali każdego dnia. Obrazy Vermeera zachwycają intymnym ujęciem zwykłej codzienności, delikatnością wprowadzanych gestów i spojrzeń, podkreślanych starannie dobranymi barwami. Rozświetlone kolory i wystudiowane kompozycje urzekają, zwłaszcza oglądane na żywo. W interpretacji amsterdamskiego Rijksmuseum dodatkowo możemy spoglądać na obrazy Vermeera jako na większy, spójny wycinek całości, oddający charakter malarskich poszukiwań artysty. Zachwyćmy się więc jego światem, zatopmy we wszechogarniającej ciszy i kojącym spokoju, choćby tylko spoglądając na niego przez ekran komputera.