Długa droga warszawskiej Polonii

Wielokrotne upadki i cieszący wzlot najstarszego klubu stolicy.

W ostatnich latach do piłkarskiej Ekstraklasy wróciło po dłuższej przerwie kilka zasłużonych dla polskiego futbolu drużyn. W kolejce czeka kolejny z nich – najstarszy istniejący klub ze stolicy, Polonia Warszawa.

Za te czterdzieści lat, za trzeciej ligi smak… – brzmią słowa nieoficjalnego hymnu śpiewanego przez sympatyków Polonii przed rozpoczęciem każdego ze spotkań. Kibicowska przyśpiewka odnosi się do okresu PRL, kiedy przez ponad cztery dekady stołeczny klub czekał na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. W ostatnich latach te słowa stały się ponownie aktualne dla kibiców „Czarnych Koszul”. Dwukrotny mistrz Polski (tytuły wywalczone w 1946 r. na gruzach powojennej Warszawy oraz w 2000 r.) od przeszło dekady tuła się bowiem po niższych ligach.


Szalony właściciel i grabarz z Katowic

Żeby zrozumieć najnowszą historię warszawskiego klubu, trzeba przenieść się do 2006 r. To wtedy Józef Wojciechowski, jeden z najbogatszych Polaków oraz założyciel firmy deweloperskiej JW Construction, zdecydował się zainwestować w będącą w finansowych tarapatach drużynę. Nowy właściciel przyniósł do klubu duże – w skali polskiego futbolu –pieniądze, ale również jeszcze większe kontrowersje.

Największym echem odbiło się wykupienie innego zespołu – Groclinu Grodzisk Wielkopolski – co w praktyce oznaczało fuzję dwóch klubów i przeniesienie wszystkich piłkarzy Groclinu do Warszawy. Wojciechowski w ten sposób zapewnił swojej drużynie awans przy tzw. zielonym stoliku (Polonia zajęła miejsce Groclinu w Ekstraklasie). Właściciel stołecznego klubu zasłynął również publiczną krytyką swoich piłkarzy czy ingerowaniem w pracę trenerów, których często zwalniał – w ciągu sześciu lat przez klub przewinęło się aż 16 szkoleniowców. O dyskusyjnych metodach zarządzania Wojciechowskiego może świadczyć głośny przykład „Klubu Kokosa”. Jego nazwa wzięła się od nazwiska piłkarza Daniela Kokosińskiego, który nie chciał rozwiązać kontraktu z klubem i za karę musiał przez dwa lata trenować indywidualnie, m.in. biegając po schodach.

Mimo to, „era Wojciechowskiego” przyniosła kibicom Polonii także pozytywne emocje – dzięki pieniądzom deweloperskiego potentata do klubu trafiło wielu wyróżniających się w polskiej lidze zawodników, co zaowocowało awansem do europejskich pucharów w sezonie 2009/10 czy wygranymi w derbach z Legią. Te drobne sukcesy nie wystarczały jednak kapryśnemu właścicielowi, który raz po raz zapowiadał swoje odejście. W 2012 r. Wojciechowski ostatecznie zdecydował się na sprzedaż klubu Ireneuszowi Królowi – biznesmenowi inwestującemu równocześnie w I-ligowy GKS Katowice.

Ta zmiana była dla Polonii jak trafienie z deszczu pod rynnę. Nowy właściciel początkowo planował fuzję warszawskiej drużyny ze swoim drugim klubem i przeniesienie zespołu na Śląsk, jednak pomysł został skutecznie oprotestowany przez kibiców obu drużyn. Wkrótce okazało się, że Król ma poważne problemy finansowe. Nie płacił pensji piłkarzom ani pracownikom klubu, a kontakt z nim stał się praktycznie niemożliwy. Z tego powodu drużynę opuściło wielu czołowych zawodników, a w końcówce sezonu większość składu stanowili juniorzy. Mimo problemów Polonia zajęła w tym sezonie stosunkowo wysokie, szóste miejsce w Ekstraklasie. Dobry wynik sportowy nie wystarczył jednak do pozostania w lidze – ze względu na zaległości finansowe klub nie otrzymał licencji i został karnie zdegradowany do IV ligi (piąty poziom rozgrywkowy).

Trudna odbudowa

Przed dziesięcioma laty zaczął się dla Polonii nowy okres. Po degradacji klub musiał pod wieloma względami zaczynać praktycznie od zera. W procesie żmudnej odbudowy pomagała oczywiście bogata historia „Czarnych Koszul”, wierna baza kibiców oraz wsparcie piłkarzy i trenerów w przeszłości związanych z zespołem. Dzięki temu, w ciągu trzech lat udało się nawet wrócić na szczebel centralny (II liga), jednak w kolejnym sezonie Polonia znowu spadła poziom niżej. Powrotu na piłkarskie salony nie ułatwiały kolejne zawirowania wśród działaczy (w które zamieszany był m.in. Jerzy Engel), utrudniona współpraca z drużynami juniorskimi (MKS Polonia, czyli jedna z czołowych akademii piłkarskich w kraju, jest oddzielnym podmiotem, przez co jej najzdolniejsi juniorzy nie trafiali do seniorskiej Polonii) oraz – do pewnego momentu – brak wsparcia od władz miasta.

Znaczenie miała też specyfika III ligi, z której co roku awansował tylko jeden zespół. W tych rozgrywkach Polonia musiała rywalizować z uznanymi drużynami, takimi jak Radomiak Radom (awans w sezonie 2014/15), ŁKS Łódź (2016/17) czy Widzew Łódź (2017/18). Jednocześnie, większość ligi stanowiły zespoły z podwarszawskich miejscowości, których fani sympatyzują z Legią, przez co mecze przeciwko Polonii miały dla nich szczególne znaczenie.

Zapowiedź końca trzecioligowego marazmu przyszła w marcu 2020 r. Właściciel informatycznej firmy Sii, Grégoire Nitot, zdecydował się wówczas zainwestować w Polonię. Po przejęciu klubu francuski przedsiębiorca zadeklarował, że w ciągu pięciu lat chciałby awansować do I ligi, a w ciągu dziewięciu – do Ekstraklasy.

Rozbudzone nadzieje

Choć początki Nitot w stołecznym klubie nie były łatwe, przyszłość drużyny z warszawskiego Muranowa zaczęła rysować się w jasnych barwach. W 2022 r. udało się wygrać III ligę i ponownie awansować na szczebel centralny. Kilka miesięcy wcześniej ostatecznie przyjęty został projekt rozbudowy stadionu (do 16 tys. widzów), który ma zostać zrealizowany w formie partnerstwa publiczno-prywatnego przy wsparciu stołecznego ratusza. Klub zaczął również aktywniej działać marketingowo, czego wyrazem są m.in. akcja „Otwarty Stadion”, w ramach której nowi kibice mogą obejrzeć pierwszy mecz za darmo, a także współpraca ze środowiskiem studenckim, reprezentowanym przez SKN Zarządzania w Sporcie SGH.

W obecnym sezonie Polonia radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Po awansie klub został wzmocniony kilkoma doświadczonymi zawodnikami i w chwili pisania tego artykułu (na trzy kolejki przed końcem rozgrywek) zajmuje pierwsze miejsce w lidze z bezpieczną, czteropunktową przewagą nad drugą Kotwicą Kołobrzeg. Zespół z Warszawy jest na najlepszej drodze do wywalczenia drugiego awansu z rzędu i wykonania kolejnego kroku w kierunku Ekstraklasy.

Ostatnie kilkanaście lat nauczyło jednak fanów „Czarnych Koszul”, że ta droga może być wyboista, a emocji z pewnością nie zabraknie. Świadczyć o tym może również końcówka poprzedniego sezonu – o upragnionym awansie zadecydowało wówczas spotkanie w przedostatniej kolejce, kiedy Polonia pokonała dotychczasowego lidera – Legionovię Legionowo – dzięki bramce na 3:2, zdobytej w jednej z ostatnich akcji meczu. Za kilka dni „Czarne Koszule” mogą ponownie cieszyć się z wygrania rozgrywek. Jeśli w sobotni wieczór pokonają Olimpię Elbląg na własnym stadionie, powrót Polonii do I ligi stanie się faktem.

Tekst: Jan Kroszka