F’bladi Dalmouni

Polityczny aktywizm ubrany w przyśpiewki niosące się po marokańskich stadionach.

Najnowszy numer Magla (209)

Marokańska scena kibicowska rozpoznawalna jest pośród fanów piłki nożnej z całego świata. Barwne oprawy i melodyjne przyśpiewki ultrasów z Maghrebu wzbudzają podziw dalece wykraczający poza świat arabski. Pod przykrywką zagrzewania swoich drużyn do boju kibice często niosą jednak o wiele ważniejszą wiadomość.

Tekst: Filip Wieczorek

W tym kraju żyjemy w ciemności,
Prosimy o ratunek,
Daj nam zwycięstwo, Panie.
Zostawili nam haszysz z Ketamy**,
Opuścili nas jak sieroty,
Zostaną rozliczeni w Dniu Sądu.
Zmarnowaliście talenty,
Zniszczyliście je narkotykami,
Jakiego efektu się spodziewaliście?
Rozkradliście bogactwo naszego kraju,
Rozdaliście je obcokrajowcom,
Sterroryzowaliście pokolenie.

F’bladi Dalmouni

F’bladi Dalmouni, pieśń kibiców Raja Casablanca, to coś więcej niż zwykła przyśpiewka stadionowa. Śpiewana, nie tylko na piłkarskich arenach, lecz także na łodziach migrantów zmierzających przez Morze Śródziemne do Europy, a nawet na protestach w Algierii czy Palestynie, stała się jednym z symboli sprzeciwu wobec autorytarnej władzy w całym świecie arabskim. Podobne w przekazie pieśni można usłyszeć na meczach wszystkich liczących się drużyn w kraju. Niezorientowanych w sytuacji polityczno-gospodarczej krajów Maghrebu dziwić może, że epicentrum stadionowych protestów stało się właśnie Maroko. Północnoafrykańskie królestwo lubi kreować się na państwo rozwinięte i liberalne, a w budowaniu takiego wizerunku pomagają mu coraz większe rzesze zachodnich turystów przyciąganych piaszczystymi plażami i średniowiecznymi starówkami. Jednak obraz codziennego życia Marokańczyków znacząco kontrastuje z instagramowymi zdjęciami z Fezu czy Agadiru.

Nasza średnia pensja to 200 dolarów. Tak, dobrze czytacie. Jedyne, czym rząd się przejmuje i na co wydaje pieniądze, to turystyka […] Maroko eksportuje wiele towarów, np. owoce, fosforany. Gdzie trafiają te wszystkie pieniądze? Do rodziny królewskiej, na niepotrzebne linie kolejowe, resorty turystyczne, a dla nas prawie nic.

To jedna z wielu nieprzychylnych dla rządu odpowiedzi na pytanie Czy król Maroka jest skorumpowany?, jakie zadano w serwisie Quora. Choć oczywistym jest, że informacje z tego typu stron trzeba przyjmować z dużą dozą dystansu, wystarczy krótki rzut oka na statystyki, aby przekonać się, że Marokańczycy mają na co narzekać. Ich kraj jest najbiedniejszy ze wszystkich państw Afryki Północnej, za to odznacza się najwyższymi nierównościami ekonomicznymi w regionie. Nieco odbiega to od wykreowanego w turystycznych katalogach obrazu prosperującego, stabilnego państwa.

Mamy wiadomość dla policji i rządu***

Marokańska scena kibicowska, mimo że należy do najlepiej rozwiniętych na świecie, zalicza się również do najmłodszych. Pierwsza zorganizowana grupa ultrasów w kraju, wspierający Raję Casablanca Green Boys, założona została dopiero w 2005 r. Przez bardzo długi czas futbol nie miał zatem potencjału do stania się narzędziem zorganizowanego oporu przeciwko władzy. Przez lata było wręcz odwrotnie. W latach 70. i 80., kiedy marokańska piłka zaczęła święcić swoje pierwsze sukcesy, władza próbowała wykorzystać ją jako narzędzie propagandy. Stadiony obwieszano portretami ówczesnego króla, Hassana II, a sam sport uznawany był przez rząd za jeden ze sposobów budowania tożsamości młodego narodu. I choć tu i ówdzie dawało się usłyszeć głosy sprzeciwu wobec autorytarnego reżimu, ten nie interweniował, umieszczając futbol w roli wentylu bezpieczeństwa. Także po sformalizowaniu się ruchów kibicowskich, w pierwszej połowie XXI w., polityka grała na stadionach co najwyżej drugoplanową rolę. Ultrasi skupiali się na wspieraniu swoich drużyn, silnie wzorując się na ekipach z Europy oraz Ameryki Południowej. W ten sposób narodziło się jedno z barwniejszych środowisk kibicowskich, wyróżniających się efektownymi oprawami i długimi, ciągnącymi się na kilka minut pieśniami, w które pomiędzy arabskie słowa wplatane są zwroty pochodzące z francuskiego i włoskiego.

Sytuację zmieniła arabska wiosna. 2011 r. przyniósł bezprecedensową falę protestów w arabskim świecie, która przyczyniła się m.in. do obalenia dyktatorów w Egipcie i Tunezji. Maroko także nie było wolne od demonstracji. Choć ich przebieg nie był tak drastyczny jak w innych krajach Afryki Północnej, w żaden sposób nie umniejsza to ich masowemu charakterowi. Grupa organizująca protesty, Ruch 20 Lutego (jego nazwa wywodzi się od dnia pierwszych masowych strajków w Rabacie), skupiała całe spektrum marokańskiego społeczeństwa, od studentów i intelektualistów po robotników. Do strajków nieśmiało dołączać zaczęli również kibice, z fanami Rajy Casablanca na czele. Inspiracją byli dla nich ultrasi z Egiptu, którzy odegrali znaczącą rolę w manifestacjach w swoim kraju, dużo bardziej masowych i gwałtownych niż w Maroku. Jak się okazało, był to dopiero początek zaangażowania piłkarskich kibiców w politykę. Fala ulicznych protestów wygasła w czerwcu 2011 r., po wprowadzeniu reform nieznacznie ograniczających władzę króla na rzecz parlamentu. Od tego czasu rola stadionów jako głosu społeczeństwa rosła w ekspresowym tempie, a momentem kulminacyjnym okazał się rok 2016. Krwawe zamieszki na trybunach podczas meczu Raja – Chabab Rif Al Hoceima, w wyniku których dwie osoby zginęły, posłużyły władzy jako pretekst do wprowadzenia zakazu prowadzenia zorganizowanego dopingu w całym kraju. Jak nietrudno się domyślić, nowe prawo miało skutek odwrotny od zamierzonego. Od tego czasu trybuny już na stałe przekształciły się w arenę nie tylko głośnego wspierania swoich zespołów, lecz także cotygodniowych protestów przeciwko władzy.

Pomścimy Hayat

Masowa emigracja młodych Marokańczyków jest jednym z najczęściej poruszanych przez kibiców tematów. Życie jest trudne, to przyczyna migracji. Gratulujemy, kraj jest pusty […] I jeżeli zobaczycie opustoszałe stadiony, to znak, że wasi synowie wyjechali – tak śpiewają w trakcie meczów swojej drużyny fani Ittihad Tanger. Jeszcze dosadniej sytuację opisują ultrasi Wydadu Casablanca. Wszyscy młodzi wyjechali, uciekli z kraju. Jedni przepłynęli przez morze, inni utonęli. Mało który Marokańczyk przynajmniej nie rozważa opuszczenia swojego kraju w pogoni za chlebem. Taką decyzję podjęło już 3,3 mln obywateli tego państwa. To prawie 1/10 wszystkich Marokańczyków!

Trzeba dodać, że mowa tu wyłącznie o tych, którym udało się zalegalizować swój pobyt za granicą. Wielu decyduje się bowiem w akcie desperacji na nielegalne przedostanie się do Europy przez Morze Śródziemne, licząc na uniknięcie kontaktu ze strażą przybrzeżną. Takiego szczęścia nie miała Hayat Belkacem, pochodząca z biednej rodziny studentka prawa z Tetuanu. Droga przez morze okazała się jej ostatnią w życiu, została zastrzelona przez żołnierzy marokańskiej marynarki wojennej. Wydarzenie to wywołało oburzenie w całym kraju, jeszcze bardziej rozniecone przez fakt, że żaden z żołnierzy nie poniósł odpowiedzialności karnej za tragedię. W trakcie ligowej kolejki rozgrywanej tydzień po śmierci Hayat, kibice w całym kraju buczeli podczas odgrywania hymnu narodowego i śpiewali antypaństwowe pieśni, co poskutkowało dziesiątkami aresztowań.

Szalony kibic, który kocha wolność

Marokańska scena kibicowska nie jest wolna od przemocy. Szczególnie podczas meczów derbowych na stadionach regularnie dochodzi do zamieszek, w wyniku których dziesiątki osób trafiają do szpitali. W marcu 2022 r., zaledwie miesiąc po otwarciu zamkniętych przez dwa wcześniejsze lata w wyniku pandemii stadionów, doszło do brutalnych starć na meczach Hassanii Agadir z FUS Rabat oraz MAS Fez z ASFAR. Aresztowanych zostało łącznie 244 chuliganów, z czego dużą część stanowili niepełnoletni. Niebezpiecznie bywa też podczas derbów Casablanki. Nie bez powodu starcia pomiędzy Wydadem a Rają nazywane bywają „Derbami Śmierci”. Marokańscy dziennikarze i naukowcy dalecy są jednak od demonizowania całej sceny ultrasów. Abderrahim Bourkia, socjolog z Casablanki, przyczyn stadionowych rozrób dopatruje się przede wszystkim w targających krajem problemach społecznych. Obwinianie ich [ultrasów], słusznie czy niesłusznie, za akty przemocy bez przyznania, że pewne zachowania korespondują z tym, czego świadkami jesteśmy w życiu codziennym, jest porównywalne do chowania głowy w piasek i odwracania wzroku od realnych przyczyn  – pisze Bourkia w swojej książce poświęconej przemocy w miastach.

Sami kibice zresztą jednoznacznie odcinają się od chuliganów, których jedynym celem jest sianie zamętu na trybunach. Wielu z nich doskonale zdaje sobie sprawę, jak ważną rolę odgrywają w społeczeństwie, gdzie wiele młodych osób nie ma się do kogo zwrócić. Partie polityczne powszechnie uznaje się za zbyt skorumpowane, a organizacje pozarządowe i fora internetowe zinfiltrowane są przez funkcjonariuszy służb aktywnie represjonujących tych, którzy zbyt głośno sprzeciwiają się władzy. Stadiony to jedna z niewielu przestrzeni, gdzie mogą poczuć swobodę szczerego wyrażania swojej opinii. Większość z nich decyduje się wyłącznie na pokojową formę ekspresji. Marokańskie stadiony uchodzą za znacznie spokojniejsze niż egipskie, gdzie kibice również stanowią istotną część życia społecznego, jednak tam akty agresji są znacznie częstsze i gwałtowniejsze, a zamieszki z ofiarami śmiertelnymi zdarzają się praktycznie co sezon. Utrzymanie tego stanu rzeczy w znacznie większym stopniu zależy od rządzących krajem niż od przywódców grup ultrasów

*F’bladi Dalmouni – oszukany w swoim kraju (tłum.)

**Marokańskie miasto, znane w kraju z produkcji narkotyków

***Są to cytaty z marokańskich przyśpiewek