Hasło #zostańwdomu dotarło ostatnio do niemal każdego. Głosy nawołujące do wylogowania się do życia ucichły, ponieważ nasza codzienność przeniosła się do sieci. To już nie osoby siedzące w domu doświadczają niechęci społeczeństwa, ale te, które swoje mieszkania opuszczają bez dobrze uzasadnionego powodu. No bo jak to tak spotykać się ze znajomymi?! Przecież to niebezpieczne i można zarazić się wirusem! Takie podejście jest zrozumiałe, ponieważ zagrożenie istnieje, na co dowodem są relacje z Polski i świata. Trzeba flatten the curve i nie pozwolić na przeciążenie systemu ochrony zdrowia.
Jednak osoby, wyrażające wątpliwości co do tak drastycznych obostrzeń, też mogą mieć trochę racji. Zakaz wychodzenia z domu to uciążliwe ograniczenie, przypominające wręcz więzienie. Ludzie na całym świecie poświęcali życie za wolność, wielu stawia tę wartość na szczycie swojej hierarchii. Nie lubimy być pozbawiani swobody działania, a wręcz jest ona naszym podstawowym prawem. Głosu osób o takim podejściu do sprawy nie słyszymy jednak wyraźnie. Dzieje się tak, ponieważ większość społeczeństwa nie toleruje tego poglądu, a część ma na niego alergiczną reakcję. Jednakże nie wszędzie tak jest. Szwecja nie wprowadziła restrykcyjnych ograniczeń – ludzie nie postrzegają tam wychodzenia na spacery czy do restauracji w tak negatywny sposób, mimo że ich sytuacja epidemiologiczna nie odbiega aż tak bardzo od naszej. Więc jak to jest z tym wychodzeniem, zasługuje na jednoznaczne potępienie czy może jednak niekoniecznie?
Tutaj odpowiedzi nie dostaniecie. Natomiast warto zwrócić uwagę na to, jak bardzo nasze przekonania zależą od poglądów całego społeczeństwa. Niestety często bywamy leniwymi stworzeniami i nie rozkładamy naszych poglądów na czynniki pierwsze. Nie zastanawiamy się, dlaczego utrzymujemy jakąś konkretną opinię lub uważamy twierdzenie za prawdziwe. Co prawda, w niektórych przypadkach tak robimy i przychodzi nam to naturalnie, jak na przykład w kontekście religii, ekonomii czy moralnej oceny aborcji. O sytuacjach mniej spornych już tak często nie myślimy, bo ile razy zastanawialiście się nad tym, czy powinniśmy ustępować miejsca kobiecie w ciąży? Albo czy wspieranie organizacji charytatywnych ma sens? Albo czy część ludzi jest predestynowana do bycia niewolnikami?
Dobra, to ostatnie mamy przemyślane… ale nie zawsze tak było. Kiedyś ten pogląd był powszechnie utrzymywany i naturalny. Obecnie może trudno nam to pojąć, ale nawet największe umysły w historii padały ofiarą wiary opartej na niewłaściwych przesłankach. Myślę, że każdy kojarzy Arystotelesa, który wymyślił logikę, stworzył podwaliny biologii i do spółki z Platonem zdominował dyskurs filozoficzny na ponad tysiąc lat. Jednak w Polityce o niewolnictwie wypowiadał się tak: Człowiek, który z natury nie należy do siebie, lecz do drugiego, jest z natury niewolnikiem. W czasach starożytnej Grecji system niewolniczy stanowił część życia codziennego. Obserwując świat, Arystoteles zauważył wyraźną różnicę między wykształconymi obywatelami a ich niewolnikami. Każdy jest w stanie sobie wyobrazić, jak odmienne mogą wydawać się osoby, z których jedna odebrała porządną edukację, a druga zaznała w życiu tylko ciężkiej, fizycznej pracy. To praktycznie dwa różne gatunki! Dużo, dużo później św. Tomasz z Akwinu też wysuwał argumenty za słusznością niewolnictwa, zauważając, że wszystko ma jakąś hierarchię – przecież w niebie nie wszyscy aniołowie są sobie równi, dzielą się na silniejszych i słabszych. Wśród zwierząt hierarchia może być przedstawiona poprzez łańcuch pokarmowy… więc czy to takie dziwne, żeby u ludzi też zastosować taką zasadę? Jak twierdził ten chrześcijański filozof, osoby o wyższym ilorazie inteligencji z natury powinny rządzić, natomiast ci obdarzeni wybitną fizycznością lepiej sprawdzą się pracując.
Czytając o takich ideach, łatwo wpaść w pułapkę myślenia, że to było kiedyś, dawno temu, że to już historia. Teraz jako społeczeństwo jesteśmy lepsi i nie popełniamy takich błędów. Jednakże, jak zauważa m.in. Michel Foucault, my również jesteśmy częścią historii. Właściwie to Foucault nie lubił słowa „historia” ponieważ uważał, że to określenie odcina nas od faktu, że wciąż żyjemy w społeczeństwie, które jeszcze nie rozwiązało wszystkich swoich problemów. To, że niewolnictwo jest złe, wypunktował już Jean-Jacques Rousseau w XVIII w., a jednak w wielu krajach było ono legalne aż do połowy XIX w. Wśród przekonań współczesnego człowieka wciąż mogą ukrywać się równie szkodliwe poglądy. Niektóre problemy są już przedmiotem debaty, jak np. czy jedzenie zwierząt jest moralnie usprawiedliwione. O wielu kwestiach nikt jeszcze nie pomyślał lub nie są one wystarczająco nagłośnione.