Gdzie jest cała WWA?

Weekendowe życie pełne wrażeń to coś, z czego ciężko jest zrezygnować, a gdy lockdown nieustannie się przedłuża, coraz trudniej znieść samotne wieczory. Choć jeszcze rok temu mało kto by w to uwierzył, Netflix zaczyna się nudzić, a tęsknota za imprezową stolicą staje się coraz bardziej dotkliwa.

Tekst: Patrycja Borczak

Weekend zbliża się wielkimi krokami, nastroje są coraz lepsze, a wieczorna Warszawa kusi swoimi urokami. Ludzie, rozmowy, muzyka, morze alkoholu i dym papierosów, a rano kac i wyschnięte gardło, ten scenariusz powtarza się co tydzień. Dla wielu weekendowe imprezowanie w centrum stolicy to pewnego rodzaju rytuał, choć niekoniecznie związany ze sferą sacrum. Ma on służyć wzmacnianiu więzi społecznych oraz zaspokojeniu pragnienia rozrywki i dobrej zabawy. To odreagowanie całego tygodnia pracy, nauki i obowiązków. Wybuch pandemii wpłynął na wiele aspektów życia, w tym zdecydowanie na te związane z nocnym życiem stolicy. Zamknięte kluby, bary i restauracje oraz spędzanie większości czasu w domowym zaciszu to zupełnie nowa, nieznana dotąd rzeczywistość. Jak się w niej odnaleźć? Sposobów jest kilka.

Info na priv

Pusto na Smolnej, na Jasnej i w Niebie. Mimo, że weekend trwa w najlepsze, wcześniej pełne życia ulice teraz są ciche i opuszczone. Gdzie są wszyscy warszawiacy i co robią? I czy na pewno nic się nie dzieje? To, że kluby oficjalnie są zamknięte, nie oznacza, że wszyscy się z tym pogodzili. Aby znaleźć się w tłumie imprezujących w rytmie techno osób, wystarczy wiedzieć, gdzie iść lub kogo zapytać. Zaproszenia na takie wydarzenia wysyłane są bardzo ostrożnie, by je otrzymać, trzeba należeć do pewnego „kręgu”. Na Facebooku tworzone są prywatne wydarzenia, Warszawa Centrum, lekkie, przyjemne techno, więcej info na priv głoszą posty na zamkniętych grupach, kontakt nawiązywany jest głównie poprzez wiadomości na Messengerze, Whatsappie czy Telegramie. Wtajemniczone są tylko zaufane osoby, głównie znajomi i znajomi znajomych. Lokalizacja zazwyczaj podawana jest niedługo przed samym wydarzeniem. Są to zarówno kamienice w ścisłym Centrum, jak i wynajęte wille na obrzeżach miasta. Choć miejsca są odpowiednio wyciszone, a sprzęt profesjonalny, muzyka nie może być zbyt głośna, przynajmniej do 23, aby nikt z sąsiadów nie doniósł policji. Uczestników obowiązują również pewne zasady – organizatorzy proszą, aby wchodzić w niewielkich grupach, w miarę możliwości bez postronnych świadków i aby przed wejściem nie ustawiała się kolejka. Robienie zdjęć jest zakazane, a za dodanie relacji do mediów społecznościowych grozi zakaz wstępu na kolejne wydarzenia. Nieważne czy jedzie się komunikacją miejską, czy taksówką, należy wysiąść wcześniej i dojść do miejsca docelowego. To też dobra okazja, aby skorzystać z szerokiego asortymentu dilera. Choć na imprezach pojawia się czasem nawet kilkaset osób, reżim sanitarny nie obowiązuje, większość uczestników nie nosi maseczek, o dystansie też nikt nie myśli. Wydaje mi się, że wiele osób już przechorowało wirusa lub jakoś bardzo się go nie boi, bo to są przecież głównie ludzie młodzi – mówi Kamil, stały bywalec tajnych imprez techno – Ja na początku miałem pewne obawy, ale tęsknota za imprezami, stałym elementem mojej rzeczywistości, okazała się silniejsza. Nie mogłem wytrzymać dłużej w domu. Kamil podkreśla również, że warszawscy miłośnicy techno są bardzo zgraną społecznością, więc na każdej imprezie widzi znajome twarze i to chyba właśnie tego tak mu brakowało.

Akademia piwna

Tym, którzy chcą spędzić wieczór na mieście, ale nie mają dostępu do żadnej grupy z informacjami o tajnych wydarzeniach, pozostaje zadowolić się miejscówkami, które nie ukrywają się z obchodzeniem panujących obostrzeń.
Zapewne wszyscy zainteresowani tematem słyszeli już o PiwPaw na Parkingowej. Mimo licznych interwencji policji i sanepidu, a nawet mandatów i spraw w sądzie, lokal wciąż pozostawał otwarty. Najpierw pojawił się pomysł na szkolenia w Akademii Piwnej. W styczniowym wydarzeniu Wielkie szkolenie Akademii Piwnej na Facebooku 127 osób wyraziło chęć udziału, zaś zainteresowanych było aż 480 osób. W programie szkolenia pojawiły się trzy punkty: zajęcia teoretyczne i praktyczne, degustacja i „szczepienie” Coroną. Od strony prawnej za wydarzenie odpowiadała kancelaria prawna Baranowski Szymczak i Wspólnicy, dzięki czemu klienci mieli czuć się bezpiecznie. Kolejnym krokiem było przebranżowienie się na Warszawskie Muzeum Kapsli, a wydarzenie, jakim była Noc w Muzeum, cieszyło się jeszcze większym zainteresowaniem. Później lokal funkcjonował jako Basen Piwny, Pierwsza Warszawska Manufaktura Maseczek, wreszcie jako Świątynia Latającego Potwora Spaghetti. Kreatywność i upór właściciela są zaskakujące. Choć policyjne akcje były coraz ostrzejsze, lokal i tak przyciągał tłumy, lecz ostatecznie został zamknięty permanentnie. Nagranie z jednej z imprez opublikowane na Twitterze wywołało duże poruszenie. Setki osób bawiących się w lokalu dla jednych były oznaką normalności, dla drugich przeciwieństwem zdrowego rozsądku i troski o bezpieczeństwo. Jedno jest pewne, to wyraz tęsknoty warszawiaków za nocnym życiem stolicy.
Inne miejsca działają bardziej konspiracyjnie i choć uzyskanie informacji o ich otwarciu nie jest szczególnie trudne, okna pozostają zasłonięte i wciąż utrzymywane są pozory zamknięcia. W tych miejscach nie odbywają się imprezy przy głośnej muzyce, ale można na spokojnie wypić piwko lub drinka i zjeść coś dobrego w towarzystwie znajomych. Nie bawiłam się na żadnej nielegalnej imprezie, bo dla mnie to jednak przesada i zbyt duże ryzyko, ale byłam kilka razy w otwartej restauracji – mówi Wiktoria0 – Między stolikami były odstępy, a kelnerzy byli w maseczkach, więc czułam się bezpiecznie. Wypicie piwa z grupą znajomych na mieście przynosi mi taką psychiczną ulgę i jest namiastką dawnego życia.

Więcej niż bifor

Choć na początku pierwszego lockdownu wiele spotkań towarzyskich przeniosło się do sieci, a popularność zyskały imprezy na Zoomach, nie trwało to długo. Bezpośredni kontakt z innymi ludźmi okazał się niezastąpiony. W trakcie pandemii swoiste odrodzenie przeżywają więc domówki. Choć oczywiście zdarzają się takie w wynajętych apartamentach na kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt osób, dominują raczej te kameralne. Spotkania odbywają się głównie w niewielkim gronie najbliższych znajomych. Wcześniej powszechne było organizowanie w mieszkaniu biforów, aby wprawić się w odpowiedni nastrój do wyjścia namiasto, obecnie cały wieczór spędza się w jednym miejscu. Samo picie alkoholu i obgadywanie nieobecnych szybko się nudzi, ale pomysłów, co na takich imprezach robić, jest wiele.
Jednym z nich są wszelkiego rodzaju gry towarzyskie, planszowe czy karciane. UNO, Karty Przeciwko Ludzkości, Munchkin, Dixit i wiele innych biją rekordy popularności w trakcie pandemii. W czasie lockdownu pokochaliśmy planszówki, nasza kolekcja jest coraz większa – przyznaje Emilia – ,Wcześniej też miałam sporo gier, ale raczej leżały nieużywane na półce, bo spotykaliśmy się głównie na mieście. Teraz, gdy widujemy się w domu, trzeba szukać nowych sposobów wspólnego spędzania czasu i to jest w sumie całkiem fajne. Cieszy nawet wspólne oglądanie filmu czy serialu, najważniejsze to być z przyjaciółmi. Jasne, że spotykam się ze znajomymi, bez tego bym chyba umarła – mówi Ania – Zazwyczaj po prostu pijemy winko albo drinki, jaramy, zamawiamy jakieś jedzenie i dużo gadamy. Zdarzają się też domówki bardziej imprezowe, jest muzyka, są narkotyki, ale to raczej rzadko, bo ciężko jest odtworzyć ten klubowy klimat.

Uber drugs

Mogłoby się wydawać, że przez pandemię branża narkotykowa ucierpi równie mocno jak gastronomia czy branża rozrywkowa. Nic bardziej mylnego. Mimo zamkniętych klubów biznes narkotykowy kwitnie. Raport Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii oraz Europejskiego Urzędu Policji potwierdza, że w światowym przemycie narkotyków nie widać oznak spowolnienia, rynek narkotykowy wciąż generuje potężne zyski.
Rynek szybko zaadaptował się do panującej rzeczywistości, czego przykładem są zmiany w sposobie dystrybucji towaru. Dilerzy opowiadają, że ich warunki pracy zmieniły się diametralnie – kiedyś sprzedawali wyroby wyskokowe w klubach albo spotykając się z klientami na mieście. Dziś ich metody sprzedaży można by nazwać Uber Drugs, gdyż główną jej drogą są dostawy – rzecz jasna za dodatkową opłatą. Autorzy raportu spodziewają się, że nowe formy sprzedaży wytworzone pod wpływem obostrzeń zostaną także po pandemii. Zaobserwowano również wzrost cen substancji odurzających, co może być wynikiem zmniejszenia ich dostępności przez ograniczenia w podróżowaniu.
Popyt na substancje psychoaktywne nie uległ jednak znaczącej zmianie, jedynie substancje typowo imprezowe zanotowały niewielki spadek, zwłaszcza MDMA. Z raportu Global Drug Survey wynika natomiast, że w trakcie lockdownu wzrosła częstotliwość sięgania po alkohol oraz wzrosło zażywanie marihuany. Wśród najczęściej wskazywanych przyczyn pojawiły się chęć zabicia czasu, nuda i stres. Zauważyłam, że dużo więcej jaram – mówi Ania – To dlatego, że więcej czasu spędzam w domu, częściej się nudzę. Wcześniej musiałam jechać na uczelnię i spędzałam tam większość dnia, a teraz siedzę cały dzień w pokoju, nie wiem, co mam ze sobą zrobić i zdarza mi się zajarać już między zajęciami.

Wielkie plany

Popandemiczne plany to temat, który nieustannie pojawia się w rozmowach i rozmyślaniach warszawiaków stęsknionych za nocami pełnymi przygód i wielkomiejskim zgiełkiem. Choć wciąż nie wiadomo, kiedy restrykcje w Polsce zostaną poluzowane, plany są wielkie i szczegółowe. Niektórzy mają już ustalone, dokąd pójdą najpierw, a nawet w co się ubiorą. Kupiłam już nawet sukienkę na otwarcie klubów, jestem gotowa – śmieje się Wiktoria, która nie może doczekać się już pierwszej imprezy na mieście. Ania opowiada o swoim wymarzonym powrocie do imprezowej rzeczywistości: zacznę od drinka w jakimś fancy barze, może newonce.bar, potem kilka szotów na Pawilonach, pewnie spotkam tam mnóstwo niewidzianych od dawna znajomych. Później jakiś klub w Centrum, Miłość albo Niebo, i jak dobrze pójdzie, to wschód słońca nad Wisłą. To będzie intensywna noc, nie mogę się już doczekać. Większość zamierza pójść na całość i odreagować miesiące w zamknięciu. Zapowiada się więc, że gdy tylko lockdown dobiegnie końca, miasto znów ożyje.
Obostrzenia związane z koronawirusem złagodziła Anglia, 12 kwietnia otworzyły się m.in. ogródki pubów i restauracji. Anglicy zareagowali bardzo entuzjastycznie i hucznie świętowali zniesienie lockdownu. Choć angielska pogoda nie zachęcała do siedzenia na zewnątrz w ogródkach, już pierwszego dnia pojawiły się tłumy, a ulice tętniły życiem. Największy ogródek piwny w Londynie The Terrace Bar w Alexandra Palace, jest już w zarezerwowany aż do 23 maja. Bez wcześniejszej rezerwacji trudno gdziekolwiek się dostać. Rezerwować trzeba nie tylko miejsce w pubie czy restauracji, ale też dilera, gdyż złagodzenie restrykcji znacznie wpłynęło na popyt na używki. Niektórzy dilerzy postanowili wprowadzić więc rezerwacje terminów oraz minimalną wysokość zamówienia. Czy podobny scenariusz powtórzy się w Warszawie? Wiele wskazuje na to, że tak.
Jak zostało powiedziane na wstępie, sposobów na odnalezienie się w panującej rzeczywistości jest kilka. Jedni starają się ograniczyć kontakty towarzyskie, w trosce o zdrowie swoje i innych, wybierając tym samym spotkania w niewielkich grupach bliskich znajomych; inni nie potrafią zrezygnować z imprez, bo stanowią one nieodłączny element ich życia, więc starają się być na bieżąco z tym, co dzieje się na mieście. Nie ulega jednak wątpliwości, że wszyscy są już zmęczeni obecną sytuacją i z utęsknieniem wyczekują powrotu nocnego, miejskiego życia. Gdy obostrzenia zostaną poluzowane, na ulicach Warszawy znów będą tłumy i zgiełk, i być może zostanie to docenione bardziej niż zwykle.