Depresja to nie powód do wstydu, oznaka słabości lub wymysł XXI w. Czym więc jest i dlaczego wciąż jest stygmatyzowana?
Tekst: Angelika Grabowska
Meg Cabot w książce Porzuceni napisała: To, że czegoś nie widać, nie znaczy, że tego nie ma. Tak samo jest z chorobami psychicznymi. Osoby nimi dotknięte mogą odnosić sukcesy zawodowe, mieć szczęśliwą rodzinę, pięknie wyglądać, ale jednocześnie cierpieć, a nawet mierzyć się z myślami samobójczymi. Dla depresji każdy jest równy – nie patrzy ona na płeć, wykształcenie, wiek, pochodzenie czy sytuację materialną. To coraz częściej diagnozowana choroba, która może dotknąć każdego z nas.
Depresja – jak to się stało?
Naukowcy od wielu lat badają przyczyny jej powstania. Wskazują na łączenie się czynników biologicznych i psychologicznych. Praca mózgu osoby zmagającej się z depresją wygląda inaczej niż osoby zdrowej. Układ współczulny, jedna z części autonomicznego układu nerwowego, odpowiadający za mobilizację organizmu (to za jego sprawą w sytuacji zagrożenia podejmujemy decyzję walcz albo uciekaj) osoby zaburzonej jest nadaktywny. To zaś skutkuje ciągłym odczuwaniem stresu. W organizmie chorego brakuje także serotoniny (potocznie nazywanej hormonem szczęścia), a występuje nadmiar kortyzolu (potocznie nazywanego hormonem stresu). Duży wpływ na szansę wystąpienia depresji mają także doświadczenie życiowe danej osoby, środowisko, w jakim dorastała, ludzie, których spotkała na swojej drodze. Każdy człowiek inaczej interpretuje tę samą sytuację – jeden może przejąć się obraźliwymi słowami skierowanymi w jego kierunku, a inny może wzruszyć ramionami i szybko o nich zapomnieć. Nie sposób więc oceniać, która sytuacja była na tyle trudna, by mogła doprowadzić do rozwinięcia się choroby. Zjawisko to badali psychologowie: Richard Lazarus i Susan Folkman, wskazując, że stresu nie powinno się zamykać tylko w kategoriach biologicznych. W poznawczo-interakcyjnej teorii, którą stworzyli, pokazali, że każdy człowiek inaczej odbiera świat, w związku z czym to nie sama sytuacja powoduje stres, a to, jak zostanie zinterpretowana. We współczesnym świecie tempo życia, przepracowanie, a co za tym idzie niedobór snu, powodują, że coraz więcej ludzi cierpi na zaburzenia psychiczne – w tym depresję. Według ekspertów do 2030 r. stanie się ona najczęściej diagnozowaną chorobą na świecie.
To, co zostawiła przeszłość
Niestety, nawet mimo tej strasznej prognozy zdrowie psychiczne nie jest traktowane na równi ze zdrowiem fizycznym. Gdy idziemy do dentysty wyrwać ząb albo do lekarza rodzinnego po antybiotyk, nie obawiamy się opinii społecznej, nie czujemy wstydu. Dlaczego dzieje się tak w przypadku wizyty u psychiatry lub psychoterapeuty? Odwołajmy się do historii. Zaburzenia sfery psychicznej istniały od dawna. Już w starożytności ludzkość zmagała się z depresją, choć wtedy nie była jeszcze tak nazwana. Pierwszy opisał ją Hipokrates, określając melancholią, a jako jej objawy wyróżnił: zaburzenia snu, uczucie beznadziei, rozdrażnienie, brak apetytu, lęk przed tym, że stan melancholii będzie trwał dalej. Niestety metody leczenia pozostawiały wiele do życzenia. Chorych przez wiele wieków uważano za opętanych i niebezpiecznych. Izolowano ich od reszty społeczeństwa, przetrzymywano w zamkniętych pomieszczeniach. Choroba psychiczna była w zasadzie wyrokiem skazującym na cierpienie i brak możliwości wyzdrowienia. Jeszcze na początku XX w. pobyt w szpitalu psychiatrycznym był biletem w jedną stronę. Lekarze nie potrafili pomóc swoim pacjentom – choć nieustannie próbowali. Zaczęto leczyć psychozy wywoływaniem gorączki, wprowadzano chorych w śpiączki, a nawet stosowano lobotomię. Były to eksperymenty, które dzisiaj wydają się nieludzkie, wtedy jednak uznawano je za przełomowe odkrycia w psychiatrii. Niechlubna przeszłość tej dziedziny medycyny pozostawiła po sobie ślad do dzisiaj. Niektórzy nadal postrzegają osoby z zaburzeniami psychicznymi jako margines społeczeństwa. Przez takie szkodliwe stereotypy sami chorzy mogą obawiać się, że ich życie się zmieni, że zostaną wykluczeni ze środowiska pracy lub znajomych. Zdarza się, że w obawie przed ostracyzmem nie decydują się na wizytę u lekarza lub po prostu nie wierzą w możliwość wyleczenia się. Warto jednak uświadomić sobie, że współcześnie istnieją skuteczne metody zwalczania zaburzeń – leki, psychoterapie. Pobyt w szpitalu także nie wiąże się z przykuwaniem łańcuchami czy dożywotnim odizolowaniem od świata. Psychiatria rozwinęła się i nie jest już eksperymentalną dziedziną medycyny. Zamiast bać się jej przeszłości, należy zaufać jej teraźniejszej wiedzy i korzystać z pomocy, jaką może nam zaoferować.
Depresja w liczbach
Nie powinniśmy unikać lekarzy tym bardziej, że nieleczona depresja może postępować, a w konsekwencji doprowadzić nawet do śmierci. Na chorobę tę cierpi coraz większy odsetek społeczeństwa. WHO szacuje, że jest to aż 350 mln ludzi na całym świecie, w tym 1,5 mln Polaków. Często słyszy się w telewizji o wypadkach drogowych z nagłówkiem: Zginęło dwoje ludzi, dlaczego jednak nie podaje się do informacji publicznej, ile osób popełniło samobójstwo? W zeszłym roku w Polsce więcej osób odebrało sobie życie niż zginęło na drodze. Na świecie co 40 sekund ktoś z powodu cierpienia decyduje się na zakończenie własnego życia – dziennie to 3,8 tys. osób, a rocznie aż 800 tys. ludzi! Za każdą z tych liczb kryje się człowiek i jego bolesna historia. Statystyki te najlepiej pokazują, jak poważną chorobą jest depresja – to właśnie ona jest najczęstszą przyczyną samobójstw. Nie można uleczyć jej pozytywnym myśleniem i powiedzeniem weź się w garść. Jak więc wspierać osoby zmagające się z tą chorobą?
Jak (nie) wspierać?
Optymizmem napawa fakt, że w Polsce o depresji mówi się coraz więcej w przestrzeni publicznej – w telewizji i głównie w internecie. Psychologowie oraz psychiatrzy tworzą podcasty, prowadzą konta na Facebooku i Instagramie, na których starają się psychoedukować. Powstaje także coraz więcej poradników czy książek popularnonaukowych o tematyce psychologicznej. Od 2007 r. prowadzona jest kampania Forum Przeciw Depresji, która wspiera osoby zmagające się z chorobą i dąży do przełamania niechęci przed korzystaniem z pomocy lekarzy oraz psychoterapeutów. Większość kont, poradników czy podcastów jest zgodna, w jaki sposób powinno się wspierać osoby zmagające się z depresją. Potrzebują one zrozumienia – przede wszystkim nie należy umniejszać ich problemów. Wskazane jest zaoferowanie pomocy, zaznaczenie swojej chęci obecności w procesie przechodzenia przez trudny okres. Wszyscy znamy oklepane powiedzenia nie przejmuj się, myśl pozytywnie, będzie dobrze, ogarnij się, nie przesadzaj, inni mają gorzej, nie użalaj się nad sobą – czy to są słowa, które sami chcielibyśmy usłyszeć? Osoba w depresji nie może myśleć pozytywnie, bo uniemożliwia jej to choroba(!). Powiedzenie zaś, że inni mają gorzej, to umniejszenie problemu i zakwestionowanie uczuć drugiego człowieka. Zamiast udzielać rad i nawoływać do zadbania o siebie, lepiej okazać empatię i pokazać, że zależy nam na drugiej osobie i że doceniamy jej obecność. Jak się czujesz? Chcesz o tym porozmawiać? Jestem przy tobie, zawsze cię wysłucham, rozumiem, że jest ci trudno, jesteś dla mnie ważna/ ważny – czy takie zwroty nie będą bardziej wspierające od ogarnij się? Oprócz rozmowy można zaproponować także pomoc w wykonywaniu codziennych obowiązków – trzeba jednak pamiętać, by nie wyręczać osoby chorej. Podobnie jest z proponowaniem wyjść towarzyskich czy drobnych aktywności – powinny być to sugestie, nie nakłanianie. Trwanie przy osobie cierpiącej może okazać się wymagające i trudne do przeżywania, dlatego ważne jest, aby pamiętać o sobie i zadbać także o własne zdrowie psychiczne.
Czy to już choroba?
Coraz częściej można usłyszeć, że ktoś ma depresję, bo chce mu się płakać lub dlatego, że zbliża się sesja. Sprowadzanie złego samopoczucia do choroby jest szkodliwym zniekształceniem, które może zranić osoby naprawdę się z nią mierzące. Nie powiedzielibyśmy przecież, że mamy złamaną rękę tylko dlatego, że dzisiaj nas zabolała, prawda? Tak samo odczuwanie smutku nie implikuje, że jesteśmy chorzy. Przeciwnie – smutek to jedna z podstawowych emocji ludzkich. Nie da się od niej uciec, być ciągle radosnym. Czasem potrzebujemy np. płaczu – by przeżyć własne emocje i pogodzić się z trudnymi wydarzeniami. To też oznaka, że na czymś nam zależało, kogoś kochaliśmy, że nie byliśmy na wszystko obojętni. No dobrze, ale jak więc rozpoznać depresję u siebie lub kogoś bliskiego? Nie jest to aż tak oczywiste, jak w przypadku złamanej ręki czy grypy. WHO wyróżnia jednak kilkanaście objawów: zwiększenie/ zmniejszenie apetytu, bezsenność/ nadmierna senność, zobojętnienie, uczucie podniecenia i niepokoju, codzienny smutek, niemożność podejmowania decyzji, brak koncentracji, odczuwanie zmęczenia, poczucie winy, przekonanie o własnej bezużyteczności, myśli o śmierci i samobójstwie. Jeśli osoba przez 14 dni odczuwa choć pięć z wymienionych symptomów przez większość dnia, niezależnie od wydarzeń, powinna zgłosić się do lekarza psychiatry lub psychoterapeuty. Należy pamiętać, że depresja to jednostka chorobowa i, co ważniejsze, da się ją skutecznie leczyć. Jako metodę leczenia stosuje się farmakoterapię i/ lub psychoterapię (najczęściej poznawczo-behawioralną).
Gdzie szukać pomocy?
Oprócz rozpoczęcia specjalistycznego leczenia pod opieką psychiatry i/lub psychoterapeuty, pomocy można szukać także tutaj:
Telefon Zaufania dla Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym: 116 123 (czynny od poniedziałku do piątku, od 14.00 do 22.00)
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę:
Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży: 116 111 (czynny całodobowo, 7 dni w tygodniu)
Możliwe jest także skonsultowanie się przez wiadomość, po wcześniejszym zalogowaniu na stronie 116111.pl (oczekiwanie na odpowiedź może potrwać do kilkunastu dni, dlatego w sytuacjach nagłych, lepiej zadzwonić).
Fundacja ITAKA:
Antydepresyjny Telefon Zaufania: 22 484 88 01 (czynny od poniedziałku do piątku, od 15.00 do 20.00)
Osoby, które nie chcą lub nie mogą rozmawiać telefonicznie, mają możliwość wysłania wiadomości na adres: porady@stopdepresji.pl.
Telefon Zaufania Młodych: 22 484 88 04 (czynny od poniedziałku do soboty, od 11.00 do 21.00)
Czat: od poniedziałku do wtorku, od 11.00 do 21.00 (link do czatu jest widoczny w godzinach funkcjonowania, więcej informacji na stronie stopdepresji.pl)
Fundacja ITAKA oferuje także pakiet pięciu bezpłatnych wsparciowych sesji online (termin sesji należy uzgodnić pod numerem 22 484 88 04).